Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2014, Kwiecień6 - 2
- 2014, Marzec29 - 18
- 2014, Luty35 - 7
- 2014, Styczeń38 - 5
- 2013, Grudzień22 - 2
- 2013, Listopad29 - 6
- 2013, Czerwiec5 - 0
- 2013, Maj33 - 19
- 2013, Kwiecień31 - 36
- 2013, Marzec21 - 25
- 2013, Luty21 - 19
- 2013, Styczeń28 - 13
- 2012, Grudzień35 - 15
- 2012, Listopad34 - 19
- 2012, Październik26 - 20
- 2012, Wrzesień26 - 22
- 2012, Sierpień28 - 13
- 2012, Lipiec26 - 11
- 2012, Czerwiec21 - 11
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień27 - 15
- 2012, Marzec30 - 20
- 2012, Luty15 - 18
Trening outdoor
Dystans całkowity: | 14295.34 km (w terenie 171.00 km; 1.20%) |
Czas w ruchu: | 545:42 |
Średnia prędkość: | 26.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.97 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (86 %) |
Liczba aktywności: | 183 |
Średnio na aktywność: | 78.12 km i 2h 58m |
Więcej statystyk |
- DST 66.00km
- Czas 01:58
- VAVG 33.56km/h
- HRmax 191 ( 96%)
- HRavg 160 ( 80%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Interwałowo + wytrzymałość siłowa
Wtorek, 3 lipca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 0
Wpadam do Pasikurowic. Chwila czekania na Piotrka, który postanawia rozkręcić nogę. Startujemy z Piotrkiem i Krzyśkiem. Pierwszy podjazd pod Skarszyn i wyzwoliła się we mnie wola walki :). Najpierw ramię w ramie z Piotrkiem chyba 35km/h i w góze 4 strefy na ostatnich trzystu metrach ząbek w górę w bloki i po zwycięstwo. Na szczycie 41km/h i wg mnie 191BPM (to co zobaczyłem fizycznie), a według pulsometru 199BPM (to co zapisał). Co by znaczyło, że osiągnąłem 100% Hrmax. Wg mnie raczej błąd pomiarów, bo w dzisiejszych warunkach uzyskać taki wynik to niemal rarytas :).
Lekko w kierunku Piersna i podjazd od Boleścina najpierw spokojnie w dole 4 strefy. Wychodzi Piotrek ja coś marudzę, że nie będę się ścigał :P. Po chwili wyskakuje zza koła i bez zbędnego podkręcania wtaczam się na tablicę po czym dokręcam jeszcze do szczytu i spokojnie z góry. W Zawonii na Oleśnicę i pod Ludgerzowice ogień z początku 32-33km/h jak się wypłaszcza podchodzi po 39km/h. W 3/4 podjazdu lekko się zagotowałem, ale na szczęście Piotrek dał zmianę bez większego poprawiania. Na szczęście, bo mógłby mnie zerwać. Końcówka znowu z przodu i lekko na wypłaszczeniu do szczytu. Nie zostawiłem sobie rezerwy i leciałem w górze 4 i dole 5 strefy. Potem już tylko kilka garbików. Już nie szalałem co nie znaczy, że nie jechałem mocno. Po prostu musiałem odziapnąć, aby się nie zagotować. Tutaj Piotrek objechał mnie 2-3 razy. Ostatnie 6km do Oleśnicy lekko.
Z Oleśnicy wytrzymałość szybkościowa po zmianach 41-43,5km/h z momentami pod 45, 48 do 52km/h. Bardzo fajny trening przed finiszowym podjazdem we Wrocławiu chciałem pojechać za mocno i lekko mnie zagotowało. Nie chciałem - i nie za bardzo z czego miałem - za wszelką cenę skoczyć na koło to lżej dopedałowałem ostatnie zakładane mocne 500m. Potem już tylko rozjazd.
Strefa:
2 21m 36s
3 11m 14s
4 43m 34s
5 7m 08s
reszta 1 strefa
- DST 92.50km
- Czas 02:45
- VAVG 33.64km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wytrzymałość
Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 0
... zarówno fizyczna i psychiczna. Jest za gorąco na jazdę na rowerze:).
Niestety bez pulsometru. Jazda wg RPE i oddechu. Chwilami wchodziłem do 3 strefy.
Trochę za mocno i krótko jak na klasyczną wytrzymałość, ale siłą była i jestem zadowolony.
- DST 62.50km
- Czas 01:53
- VAVG 33.19km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Szybka tempówka
Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 1
Wpadłem dzisiaj na DSR w celu wykonania tempówki. Spóźniony wpadam na miejsce zbiórki już myślę, że po ptokach, a tu okazuje się, że inni też pospóźniani.
Dzisiaj ma być lekko, czyli - Plan tempówka
10 minut rozkręcenia i ogień :)
Dobre 50 minut orania podczas, których ponad 30 byłem na prowadzeniu. Tętno na zmianach 170-174bpm. Na górkach Doc postanawiał robić sobie interwały zza moich pleców :). Ja widząc, że po Alpach brakuje mi tzw. wybuchu mocy. Będzie trzeba zrobić kilka krótkich bardzo intensywnych treningów, aby rozbudzić organizm.
Średnia z pierwszej godziny jazdy 37,87km/h :). Biorąc pod uwagę, że pierwsze 10 minut to rozgrzewka po mieście i 3-4 razy na chwilę odpuszczaliśmy to całkiem przyzwoicie :).
Po doczłapaniu się do Wrocławia chłopaki uciekają się regenerować, a ja robię krótki rozjazd po mieście 62-68%Hrmax.
Wnioski:
- widzę poprawę mocy - jednak muszę popracować nad wytrzymałością siłową i pracą w strefie anaerobowej. Trochę brakuje mi tego typu aktywności po długich spokojnych dystansach
- tętno na zmianach 170-174. Na kole w zależności od tego ile chłopaki dawali mi wypocząć spadałem do 158-164bpm. Czyli całkiem przyzwoicie biorąc pod uwagę, że chłopaki dawali równie mocne zmiany
- robienie mocnego treningu bez porządnej 30-40minutowej rozgrzewki to pomyłka :)
- pod koniec łapały mnie mini skurcze - muszę powalczyć z magnezem
- DST 123.00km
- Czas 03:55
- VAVG 31.40km/h
- HRmax 177 ( 89%)
- HRavg 146 ( 73%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Masohista ze mnie i głupek.
Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 2
Kładę się o 1:30. Budzik na 7:30. Wyskakuję rano z łóżka i co? Nic nie boli, nie czuję zmęczenia i chyba wypoczęty jestem. Na wagę uśmiech i łzy. 79,7kg. 7demki z przodu nie widziałem na wadzę od 6-8lat :D. Jednak mając w głowie, że wczoraj było 82,3kg i to że po powrocie wepchnąłem w siebie kluski i litr mleka. Diagnoza może być tylko jedna. Nie odbudowałem glikogenu i brak nawodnienia organizmu.
Głupi jestem, bo idę do sklepu kupuję 250g musli litr mleka. Do tego 100g kakao i śniadanie? zjedzone. Zalewam bidony i na 10 do pasikurowic. Droga przebiega spokojnie i czuję, że są szanse mimo wszystko całkiem realnie wykonać dzisiaj trening.
Chwile oczekiwania i start. 7 osób i całkiem zacna ekipa z Robertem R. na czele. Jestem gotowy na mocne równe tępo lub rozjazd i nic więcej. Spokojny początek i pierwszy podjazd??? pod Piersno. Czuję, że jest dobrze pod koniec jest mi wręcz wolnawo i podkręcam lekko tempo. Wskazania są obiecujące. I NIESTETY. W Zawoni dołącza się do nas niejaki Sikora. Ja wpadłem pokręcić kilometry, ale ww osobnik, który ma kopyto jak mało kto postanowił zrobić interwały. Grupa niestety ochoczo wzięła udział w zajęciach, a ja po 3-4 zaciągnięciach (a Pan Sikora potrafi zaciągnąć peleton) postanawiam odpuścić to szaleństwo. Zdecydowania 30 - 50 - 30 - 50 na hopach dzisiaj z rana to dla mnie nie to czego szukałem :D. Odczepiam się w Wilczynie.
Oborniki Śl. tutaj 10minutowy popas i sprawdzanie czy maszyneria (nogi) są jeszcze do użycia. TAK, więc jadę pokręcić w kierunku Wołowa, Brzegu Dolnego do Wrocławia. Spokojnie rozjazdowo. Ok 140bpm. Wszystko idzie wg planu, ale towarzyszy mi tylko Pan wiatr boczny i jego marudny kolega Pan wiatr czołowy. W Urazie kończy mi się woda i robię coś głupiego... Nie dokupuję nowego zapasu, bo to już Uraz, a to prawie jak Wrocław. Przed Szewcami zaczynam to odczuwać ja i mój puls, który wzrasta do 150bpm... dalej nic nie kupuję debil ze mnie.
Droga na wrocław z Szewc masakryczna. Łata na łacie. Zagotowało mnie to i podkręcam tempo, aby dojechać do wrocławia. Nie zauważam niestety, że robi się patelnia na dworze. 15km przy 160bmp sieje spustoszenie w moim organiźmie przy tej temperaturze.
We Wrocławiu prędkość 27-29km/h, a tętno pod 160bpm. Odwodniłem się, zakwasiłem i mam mroczki przed oczyma. Zamiast zrobić pożyteczną wyprawę za przeproszeniem dojebałem się. Mam nadzieję, że nie zasiałem spustoszenia w organiźmie. Waga po powrocie 78kg. Przy wczorajszych 82,3kg to bardzo zły wynik :).
Chłodny prysznic, kluski, arbuz i sok grejfrutowy z lodem. Teraz jakieś mięso z warzywami... Musi być dobrze. Idę spać.
- DST 94.00km
- Czas 03:19
- VAVG 28.34km/h
- HRmax 181 ( 91%)
- HRavg 158 ( 79%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Mały test przed sobotą
Czwartek, 21 czerwca 2012 · dodano: 21.06.2012 | Komentarze 2
Jako, że minęły 3 dni kompletnej laby po alpach, a w sobotę trzeba będzie pokazać się z dobrej strony po wysokogórskim obozie treningowym w Alpach postanowiłem przeprowadzić mały test mojej formy. Trasa ze względu przeciągnięcie się pracy trochę ewoluowała i z zakładanych 105km odpadł przejazd przez Sokolec i Walimska od strony Nowej Rudy, a doszła drugi raz srebrna.
Początek spokojnie. Typowe rokręcenie nogi. Za Stoszowicami lekko przyspieszyłem zostawiając sobie sporą rezerwę na mój znienawidzony podjazd na Srebrną. Postanowiłem go wymaksować i tak ustanowiłem HRmax wyprawy na ściance w centrum miasteczka. O dziwo podjazd poszedł jak z płątka. Trochę przegiąłem na początku, gdzie robiłem wszystko, aby nie zobaczyć mniej jak 15 na budziku przez co po zakręcie na poprawce na chwilę tempo spadło do 13km/h, ale to był jedyny moment podczas podjazdu, gdzie wrzuciłem 39/26 tak leciałem na 39/23. Można powiedzieć, że byłem z siebie dumny mimo, że podjazd zrobiłem dramatycznie źle technicznie :D.
Przyszła poprawka na Woliborską, tutaj nie szalałem podjazd na 82-84%Hrmax bez podkręcania. No może ostatni kilometr postanowiłem przyspieszyć i udało się polecieć 27-28km/h, z tym że było tam już lekkie wypłaszczenie. Na szczycie okazuje się, że o ile po stronie Nowej Rudy pogoda jest wspaniała to pasmo od strony Dzierżoniowa zatrzymało na swoich zboczach bardzo gęstą mgłę. Szkoda, bo zjazd całkiem przyzwoity, a widoczność na 30 metrów. Po zjeździe do bielawy trochę się nakołowałem zanim znalazłem drogę na pieszyce.
Czas na wisienkę na trocie. Tutaj postanowiłem pojechać mądrze i wytrzymać cały podjazd. Od 6 kilometra podjazd zaczyna trzymać i przez kolejne 7km testowałem swój charakter. Z reguły jak sam podjeżdżam nie daję z siebie wszystkiego i podkręcam tempo dopiero jak ktoś mnie wyprzedzi. Tutaj pojechałem podjazd naprawdę poprawie. Tempo na całym podjeździe nie schodziło poniżej 20km/h. Z reguły widziałem 20,5-21,5km/h. Dosłownie 3 razy zobaczyłem na budziku 19,5km/h i wówczas wstawałem na pedały co by się nie wygłupiać. 10 kilometr sądząc nie wiem czemu, że to koniec podkręcam delikatnie tempo, 22-23km/h ale coś mi nie gra i jak widzę 11stkę zwalniam do 21km/h i dobrze bo przypomniałem sobie, że podjazd na końcu ma cefyrkę 13ście :P. Znowu ostatni kilometr podkręcam i trzymam 23km/h tym razem już nie decyduję sie na finisz, bo mgła na 30m nie pozwala mi ocenić czy to już koniec. Tętno na cały podjeździe od 86-88% Hrmax. Całkiem przywoicie, ale jak widać można jeszcze 3-4 BPMy podkręcić. Jest dobrze.
Zjazd z Jugowskiej to pomyłka. Po zimie drogowcy chyba nie zauważyli, że moment asfalt przechodził w drogę szutrową z jakami na koło. Na rozdrożu uciekam na Jugów tu droga równie w tragicznym stanie, skręt na podgórze i to same. Masakra zjeżdżam 35km/h podjeżdżam 20km/h. Żart lub Polska fantazja.
Pod Srebrną już nie szaleję, bo cel wyprawy zrealizowałem. Dodatkowo niestety po zjeździ z Jugowskiej wrócił ból kolana. Niestety to co leczyłem od niedzieli skutecznie zniweczyłem. Nie wiem jak będzie w sobotę, ale kolano mocno doskwiera. Przebijam się przez Srebrną i znowu z dobrej pogody wjeżdżam w wiszącą zawiesinę, która skutecznie mnie otula i wymacza. Od zjazdu postanawiam zrobić rozjazd i jadę na 68-73% Hrmax.
Wnioski:
- kolano mam mocniej rozorane niż myślałem
- muszę się zmusić i zbić tą wagę do 75kg. Moje aktualne 82-83 kg skutecznie ściągają mnie na podjazdach. Jakbym chciał wrzucić ząbek na Jugowskiej myślę, że bez nadludzkiej motywacji lepsze przełożenie nie przeniosłoby się na wyższą prędkość:(. Brakuje niewiele 5kg i będę mógł latać 22-23km/h na takich płaskich podjazdach jak Jugowska.
- piszę o odchudzaniu i jem krakersy popijając browarem ;)
- ważne dla mnie jest to, że czas netto = czasowi brutto, bo zwyczajnie nie stawałem poza skrzyżowaniami i światłami.
strefa:
1 1:04
2 0:53
3 0:36
4 0:46
5 0:00:14
- DST 65.00km
- Czas 02:00
- VAVG 32.50km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wypad z ziomami z DSR
Wtorek, 5 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 0
Wypad w spokojnej atmosferze kilka mocniejszych akcentów. Bardziej na zaliczenie kilku km jak w celu rozbudowy jakiejś konkretnej "cechy kolarskiej". Gdyby nie tempówka przez 30 minut i kilka skoków interwałowych trening byłby bez historii :).
- DST 105.00km
- Czas 03:40
- VAVG 28.64km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Spokojna jazda regeneracyjna
Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 0
Spokojna jazda z grupą sympatyków kolarstwa z Wrocławia. Oklepana trasa do sobótki. Większość czasu na kole i spokojnie odpoczywałem po wczorajszym. W trakcie wyprawy 2x"pana" przy drugim razie mocno dobiłem i scentrowałem przednie koło. Niestety zdarza się.
- DST 245.00km
- Czas 08:30
- VAVG 28.82km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sprawdzian przed alpami
Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 1
Początek nas zaskoczył podjazdem. Bez rozgrzewki wszystkim skoczyły pulsy ponad założone ramy :). Pół godzinki kręcenia i już wszystko wróciło do normy. Droga do kudowy bardzo spokojna. Trasa z wiatrem i tylko nieliczne zmarszczki powodowały, że oczy się otwierały i okazywało się, że nie wyleguję się jeszcze w łóżku :). Posiłek w kudowie i pierwszy podjazd pod zieleniec.
Odcinek na DK8 przejechany spokojnie z oczątku sekcja 3% przeszła w 4-5%. Zawijas w kierunku zieleńca i rozpoczyna się orka 10% na dystansie 2km. Udało się tutaj powstrzymać wodze fantazji i mimo zbyt wysokiego pulsu jak na dana intensywność udało się spokojnie wjechać na górę. Chwila czekania na Piotrka i droga w kierunku przełęczy Spalonej. Niestety zrażony świadomością odbycia wycieczki przełęczą Chujową z uporem maniaka uciekałem jak najdalej od niej i przez to również minąłem właściwy zjazd na Spaloną i nadrobiliśmy kilka kilometrów. Po drodze "pana" i mam za swoje, że nie posłuchałem Marcina.
W Bystrzyca krótka nasiadów na jedzenie i atak na Puchaczówkę. Podjazd z sekcjami 8-10% dał się we znaki. Brakuje, w tym roku wyjazdów w góry. Wpadam na szczyt totalnie ślamazarnie bez impetu i siadam zmęczony oczekując Piotrka.
Potem już tylko zjazd do Stronia odwiedziny w Javorniku i wyniszczająca podróż do Ziębic. Niesieni nadzieją zdążenia na wcześniejszy pociąg wyciągnęliśmy z siebie całą energię, a ostatnie kilometry to walka z głową. Udało się pokazać charakter, ale pociąg odjechał wcześniej niż myśleliśmy. Wg naszych wyliczeń wpadliśmy na peron just in time.
Udany wypad.
http://www.gpsies.com/map.do;jsessionid=B14DC5BEF4ED8362C8AEC132C14BA817?fileId=xxpowvllvrrqkoun
- DST 61.90km
- Czas 01:47
- VAVG 34.71km/h
- HRmax 164 ( 82%)
- HRavg 142 ( 71%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Day before
Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 1
Powinno być krócej, ale niestety tylko mam do pracy. Za to profil trasy i wiaterek w plecy przez 3/4 czasu bardzo wynagrodził mi nadliczbowe kilometry. W zasadzie to tylko obietnica wiatru za ucho sprawiła, że porwałem się na taki dystans dzień przed.
Starałem się możliwie jechać w 1 strefie na poziomie 68-70%Hrmax. O dziwo udało się najlepiej jak to było możliwe.
Czas w strefach:
1 1h16m47s
2 9m17s
3 1m30s
4i5 0 sec
Jutro Trzebnica. Powodzenia wszystkim!!!
- DST 117.00km
- Czas 03:48
- VAVG 30.79km/h
- HRmax 180 ( 90%)
- HRavg 151 ( 76%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Dziurawy TMR
Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 0
Zapowiada się dziurawy maraton tej wiosny :). Niestety jakość drug w okolicach Trzebnicy pozostawia wiele do życzenia. Dzisiaj częściowy objazd dróg TMR w mocnej grupie pod wezwaniem. Niestety wczorajsze interwały wykonane o 19-20 dały mi się we znaki i 12h to za mało, aby wrócić do pełni formy. Dodatkowo zimna aura sprawiły, że nie szalałem w peletonie. Dwa trzy mocniejsze akcenty reszta na kole. Z grupą do rozwidlenia na Ludgierzowice - Złotów. Tempo nie było zabójcze, ale bardzo ciężko po wejściu na tętna z zakresu 3 strefy nogi mimo tylko lekko zwiększonego obciążenia paliły mnie niemiłosiernie. Stwierdziłem, że to jest bez sensu, bo i tak profitów z tego nie będzie. Na rozjeździe grzecznie obrałem azymut na Wrocław i na pograniczu 1 i 2 strefy wróciłem do Wrocławia.
Spostrzeżenia:
- palenie w nogach nie pozwoliło mi w pełni wykorzystać możliwości
- znowu za dużo piłem na trasie
- waga rano musiałem być odwodniony 84,2kg. Pewnie to też wpłynęło na dyspozycję
- 3 godziny snu i to pewnie wpłynęło na dyspozycję
- jeszcze biba alkoholowa noc wcześniej i ona pewnie wpłynęła na dyspozycję
- pochmurna pogoda i zimny wiatr też pewnie wpłynęły na dyspozycję
Mapka: