Info
Ten blog rowerowy prowadzi marathonrider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 18954.70 kilometrów w tym 184.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.38 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2014, Kwiecień6 - 2
- 2014, Marzec29 - 18
- 2014, Luty35 - 7
- 2014, Styczeń38 - 5
- 2013, Grudzień22 - 2
- 2013, Listopad29 - 6
- 2013, Czerwiec5 - 0
- 2013, Maj33 - 19
- 2013, Kwiecień31 - 36
- 2013, Marzec21 - 25
- 2013, Luty21 - 19
- 2013, Styczeń28 - 13
- 2012, Grudzień35 - 15
- 2012, Listopad34 - 19
- 2012, Październik26 - 20
- 2012, Wrzesień26 - 22
- 2012, Sierpień28 - 13
- 2012, Lipiec26 - 11
- 2012, Czerwiec21 - 11
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień27 - 15
- 2012, Marzec30 - 20
- 2012, Luty15 - 18
Marzec, 2012
Dystans całkowity: | 949.59 km (w terenie 0.20 km; 0.02%) |
Czas w ruchu: | 69:08 |
Średnia prędkość: | 13.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.97 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 189 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 175 (88 %) |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 33.91 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótkie podsumowanie
Sobota, 31 marca 2012 · dodano: 31.03.2012 | Komentarze 1
Tadam! Padnięty obwieszczam wszem i wobec, że sezon przygotowań do sezonu 2012 uważam za zokończony! Co prawda jeszcze planuję poboksować się przez dwa tygodnie regeneracyjnie, ale właściwy okres bezpowrotnie w pełni na umyśle zakańczam :).
Mam nadzieję, że powstanie w tym poście małe wypracowanie podsumowujące mijający okres. Dzisiaj wrzucę pierwsze
Jest to drugi sezon moich przygotowań do sezonu kolarskiego. Bardzo mnie pocieszył pewien weteran kolarstwa, że aby rozwinąć swoje umiejętności "w pełni" potrzeba ok. 4 lat treningów, ale co tam :D.
Szybkie porównanie przygotowań 2010/11 w stosunku do 2011/12 widać gołym okiem. W zeszłym roku przygotowania zakończyłem na początku 2 okresu przygotowawczego w połowie stycznia. Praktycznie pozostawiłem wówczas kręcenie i pozostałem jeszcze na miesiąc siłownię. Potem zacząłem się na nowo rozkręcać od połowy marca. Trochę klapa :). Ten rok natomiast zakańczam dzisiaj, ale w rzeczywistości to będę kręcił dalej. Nie zamierzam, w tym roku zaprzepaszczać tego co wypracowałem przez zimę. Sezon treningowy oparty na systemie mikrocyklów wg Friela tym razem zakańczam na pierwszym tygodniu drugiego okresu rozbudowy. Mam nadzieję, że przyszły okres przygotowawczy wypełnię już w 100%.
Kilka licz:
początek przygotowań 8 listopada 2011 po niemal dwóch miesięcy bez treningu spowodowanego kontuzją kolana i brakiem motywacji do dalszego treningu nią spowodowanym :)
zakończenie części głównej 31 marca 2012
W tym okresie przetrenowałem ok 340 do 350godzin (do końca okresu przygotowań będzie ich ok 30godzin więcej).
Z tego:
na siłowni spędziłem ok 55godzin (ok 18 do 20 godzin to trening samych nóg)
na zajęciach typowo rozciągających ok 8-10 godzin
dojdzie jeszcze ok 6-8godzin na trening łydek i brzucha, które często wykonywałem niezależnie od siłowni po treningach rowerowych
pozostałem godziny spędzone zostały na kręceniu (ok. 275godzin)
cdn. idę spać :)
- DST 1.00km
- Czas 02:40
- VAVG 0.38km/h
- HRmax 171 ( 86%)
- HRavg 136 ( 68%)
- Aktywność Jazda na rowerze
KONIEC mówię sobie STOP!
Sobota, 31 marca 2012 · dodano: 31.03.2012 | Komentarze 1
Stało się trening na tym etapie przygotowań jest dla mnie już za trudny. Organizm po prawie 5 miesiącach przygotowań nie jest już w stanie się regenerować i postanowiłem ZAKOŃCZYĆ tegoroczny okres przygotowawczy na nie w pełni udanym pierwszym tygodniu drugiego mikrocyklu rozbudowy. Jutro ostatnie dwie do trzech godzin jazdy w strefie 1 i 2 i kończę cykl przygotowań.
Dzisiaj rano mało zmotywowany wpadłem dokończyłem wczoraj rozpoczęty trening na siłowni z wyłączeniem nóg:
5 serii na obręcz barkową
4 serie na klatkę piersiową
Godzina jazdy w strefie 1 z elementami drugiej. Myślałem, że ze względu na to, że w głowie miałem trening popołudniowy oparty na interwałach. Jednak nie jest zwyczajnie zmęczony. Jest to mój drugi w życiu okres przygotowawczy do sezonu rowerowego.
Sesja popołudniowa i dramat.
Rozgrzewka i osiągnięcie 80% jest już małym wyzwaniem. Niestety po rozpoczęciu właściwego treningu nogi same odpuszczają po 40-50sec kręcenia, a tętno dobija do poziomu 84-86% Hrmax.
Po 3-4 próbach rozkręcenia nogi postanowiłem przestać. Więcej krzywdy już sobie nie będę robił :). Obniżyłem intensywność do 70%Hrmax, a za momenty kiedy osiągałem 60% nogi mi bardzo dziękowały.
Najbliższe dwa tygodnie przeznaczę na regenerację/kompensację/rozjazd jak kto to nazwie. Plan jest następujący:
Pon 1 godzina rozciąganie lub inna niska intensywność
Wt 1,5 do 2 godzin w strefie 1 + 20-30 minut sauna
Śr 45 minut do 1 godziny siłownia (nogi pod kątem wytrzymałości siłowej)
Czw 1,5 do 2 godzin w strefie 1 + 20-30 minut sauna
Pt 1 godzina rozciąganie lub inna niska intensywność
Sob 2 godziny do 2 i pół godziny na rowerze w tym 30 do 40 minut interwały lub trening długich podjazdów + 20-30 minut sauna
Nd 4 godziny do 5godzin jazdy na rowerze w strefie 1 i 2
Jak widać 12 do 14 godzin treningów. Z tego tylko dwie podczas, których zaistnieje wysoka intensywność. Intensywne trening będą nastawione na osobiste słabości. Pozostałe ustawione będą pod kątem obniżenia masy ciała :)
Wnioski:
- brak regeneracji osiągnął taki poziom, że nie jestem w stanie wykonywać 3 intensywnych treningów. Lepiej wypocząć całkowicie jak zmniejszać intensywność i dociągać brakujące dwa tygodnie.
- po ostatnich ciepłych dniach i zmianie warunków pogodowych bardzo spadłą mi motywacja do treningów. Jest gorzej jak podczas zimy kiedy to umysł był nastawiony na pracę w zamkniętym pomieszczeniu
- jestem zwyczajnie przemęczony. Mam nadzieję, że nie przetrenowany!
- muszę doleczyć: M. NAPINACZ POWIĘZI SZEROKIEJ, M. POŚLADKOWY ŚREDNI, M. OBSZERNY BOCZNY. Napitalają mnie od dwóch tygodni i muszę to doleczyć
Waga rano 89,3kg
RPE do 5 na 10 Ocena jest zawyżona przez zmęczenie psychiczne
- DST 1.00km
- Czas 01:30
- VAVG 0.67km/h
- HRmax 160 ( 80%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Regeneracja + siłownia
Piątek, 30 marca 2012 · dodano: 31.03.2012 | Komentarze 0
30minut na siłowni:
8 serii na plecy
3 serie na biceps
3 serie na triceps
3 serie na brzuch
Godzina jazdy w strefie 1 z elementami strefy drugiej 2
- DST 1.00km
- Czas 02:05
- VAVG 0.48km/h
- HRmax 170 ( 85%)
- HRavg 145 ( 72%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Jak elektrownia jądrowa w Żarnowcu
Czwartek, 29 marca 2012 · dodano: 29.03.2012 | Komentarze 3
Dzisiejszy trening miał być równie hurra optymistyczny jak budowa i niedoszłe działanie elektrowni jądrowej w Żarnowcu. Mającej postawić Polską energetykę na równi z innymi potęgami energetycznymi. Skończyło się na wielkim wybuchu w Czarnobylu (czyt. wczorajszy trening) i fali protestów (dzisiejszy strajk niemal każdego mięśnia w moim ciele)
Wytrzymałość siłowa:
Na początek czas w strefach
1: 50minut
2: 30minut
3: 25 minut
4 i 5: 0sekund!!!
Jak widać nie byłem dzisiaj w stanie nawet na 1 sekundę pojawić się w strefie 4. Miałem w niej spędzić 50 do 60 minut :D.
Trening przeistoczył się w walkę ze zmęczeniem i próbę wykonania chociaż 30minut w strefie 3. Trzy podejścia dały łączenie 25minut co można naciągająco nazwać próbą wykonania tempówki. Wyjątkowo wysokie HRavg wynika z tego, że próbowałem wykonać dzisiaj jakikolwiek wartościowy trening. Wydaje mi się jednak po czasie, że jedynie wartościowy dzisiaj byłby tylko rozjazd :).
Wnioski:
- nie wychodzić przed szereg i nie robić więcej jak przewiduje z góry założony plan
- nie jeździć w dniach, które mają na celu budowanie bazy z kimś kto jest silniejszy od Ciebie :D
- coraz wyraźniejszy jest brak świeżości i nawet takie zaniedbanie jak nie wzięcie dwa dni pod rząd magicznej formuły regenerującej powoduje drastyczny spadek jakości kolejnych treningów
- jeszcze raz jak mam dzień bazy nie wchodzić nawet na sekundę w 3 strefę :)
- jutro tylko siłownia na wszystkie partie poza nogami i 1h E1
- rower szosowy dwa dni z rzędu się we mnie większe spustoszenie jak analogiczny trening na spinningu
- wczorajszy trening na rowerze był na tyle wymagający, że dzisiaj bolały mnie mięśnie brzucha, które ćwiczę całą zimę. Przez co brzuch nie stabilizował ciała rolę próbowały przejąć plecy. Zajęty czynnościami, do których nie są stworzone nie byłem w stanie generować optymalnej mocy oraz pod koniec miałem sztywne i obolałe ramiona.
Po rowerze 3 serie na prostowniki oraz 4 na łydki
RPE 4 do 5 na 10 Na więcej nie było mnie stać
Waga rano 88,3kg
- DST 119.00km
- Czas 03:32
- VAVG 33.68km/h
- HRmax 175 ( 88%)
- HRavg 150 ( 75%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wypad do Opola
Środa, 28 marca 2012 · dodano: 28.03.2012 | Komentarze 0
Trochę szalony dzień. Od jutra idzie zimny front, więc postanowiłem za wszelką cenę zabrać rower do pracy i po niej trochę pokręcić. W planie jazd na poziomie drugiej strefy, czyli zwyczajnie baza zwana wytrzymałością.
Szalony poranek z kanapką w ustach wybiegam do przełożonego pakuję rower do samochodu i praca. Siedzę jak na szpilkach w międzyczasie przechodzą przez myśl różne warianty aż w końcu dzwoni Piotrek i pomaga mi wybrać trasę. Lecimy na Opole. Moja trasa:
Wylatuję z spóźniony dobre 15 minut. Cały odcinek to walka z wiatrem i słabą nawierzchnią przy stosunkowo niskim tętnie. Niskim, ponieważ organizm słabo mi się adaptował to wyższego wysiłku.
Z Strzelinem natknąłem się na najgorszy asfalt jaki mi było przejechać w życiu. Może poza przełęczą "chujową" będącą alternatywą dla przełęczy Spalonej :D. Po przecięciu autostrady wpadam na kawałem w miarę nowego i równego asfaltu i pomykam sobie spokojnie 39-42km/h. Na miejsce spotkanie wpadam po 18stej co spowodowane było zwyczajnie opóźnionym czasem . Jako, że organizm się trochę zmęczył tymi 70km i wczorajszym treningiem. Niechętnie przyjął obciążenie treningowe jakie zaproponował mu Piotrek. Wyszła z tego 15km tempówka, która momentami przechodziła w trening wytrzymałości siłowej w dolnych rejestrach 4 strefy. Przelotowa po rozkręceniu nogi całkiem przyzwoita 41-48 km/h. Najczęściej obserwowałem 42,5-45 km/h :). W zasadzie teraz zastanawiam się czemu tak szybko skończyliśmy jeszcze te 10km mogliśmy poheblować, ale to może dobrze, bo jutro szykuje mi się wstrzymaliśmy. Chyba ja dosadnie pokazałem, że nie w tym celu pojawiłem się na wspólnym spotkaniu. Może i dobrze się to skończyło, bo przy dłuższej jeździ, w tym tempie miałbym problem z regeneracją:).
Resztę trasy przemknęliśmy regeneracyjnie. Niestety tętno cały czas miałem podwyższone na poziomie 71-73%Hrmax. Marzyłoby mi się 68%, ale coś organizm nie reagował dzisiaj za dobrze :).
Strefa 3 14min 30sec
Strefa 4 7min
reszta niemal po równo strefa 1 i 2
Hravg wysokie z tego powodu, że raczej jeździłem w górnych rejestrach stref.
RPE 4 do 5 na 10
Waga rano 88,6kg
- DST 1.00km
- Czas 00:51
- VAVG 1.18km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozjazd
Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 0
Jak się uspokoiłem zobaczyłem, że jest totalnie wypoczęty. Pojechałem, więc zrobić krótki rozjazd.
30min w tętnie 66-72%Hrmax
21minut brzuch + bardzo krótko łydki (2 skromne serie)
- DST 57.20km
- Czas 01:49
- VAVG 31.49km/h
- HRavg 149 ( 75%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Outdoor power
Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 2
16:00 wychodzę z pracy WTF? Jest radość na twarzy, łzy ze szczęścia w oczach i spięte poślady. Wiem, że wyrobię się na 17:30 na Hallera na trening z ziomami z DSR!!! Wpadam do domu napełniam bidon. Banana nie zdążyłem nawet obrać całego opierdoliłem z radości. 17:28 na miejscu i i i nikogo nie ma !!!!! AAA!!!! :). Pomyślałem sobie obejdzie się bez łaski, a co!
Jako, że w planach dzisiaj moc to spokojnie wyruszam w kierunku Skałki po 20 minutach spędzonych na rowerze. Rozpoczynam trening podkręcam tętno do 82-83% HRmax dwa ząbki do góry i rura 12reps siad 4 ząbki w dół spokojnie 30sec 2 ząbki do góry nakręcam tętno dwa do góry w bloki i rura. Tak zleciało mi kolejne 40 minut
25 skoków 5 serii po 5 skoków odpoczynek między skokami do 60sec odpoczynek między seriami ok 3min.
Przechodzę na ok 15 minut w strefę E2 i od Kątów postanowiłem zrobić sobie tempówkę przez Gniechowice, Kobierzyce do Wilczkowa. 20km które w strefie 3 chciałem pokonać ze średnią 40-42km/h. Wiatr hulał w plecy to do gniechowic non stop na liczniku 41-46,5km/h. Radość, łzy, spięcia. Już to znacie. Zwalniam do skrzyżowania i słyszę telefon w kieszonce. Myślę "KURWA MAĆ" i miałem rację zaglądam do telefonu, a tam 5 kierowców chce umówić się ze mną na "sex". Spędziłem tak na stacji bezproduktywnie 15minut załatwiając sprawy, które były w mojej opinii dopieszczone na maxa... niestety zaczęło się powoli wychładzać, ja całkowicie wystygłem i musiałem uciec do domu powalczyć z jedną sprawą, której na drodze nie załatwiłem to i skróciłem drogę jadąc DK35. Rozkręcałem się dobre 3km wskoczyłem w końcu na tempówkowy rytm. Noga podawała ładnie, ale to już nie to. Wiatr skutecznie mnie stopował. Spieszyłem się do domu to rozjazd zrobiłem symboliczny 5 minut.
W ostateczności czystej tempówki wyszło 35minut, czyli w zasadzie mogę być zadowolony (50minut w strefie 3 i 4(tylko 2 min)).
Wnioski:
- trening mocy na rowerze jest zdecydowanie łatwiejszy jak na spinningu pod względem wybuchu energii jaki jesteś w stanie wygenerować
- ruchy na rowerze są zdecydowanie płynniejszy i dynamiczniejsze, ale pozbawione wybuchu mocy urywającego łańcuch i wyginającego szprychy w kołach :D
- z wiatrem przełożenie 53/13 to zdecydowanie za mało, aby zrobić trening mocy. Na szczęście 23skoki zrobiłem z wiatrem w twarz i bocznym. Ostatnie dwa to był śmiech na sali :D.
- następnym razem jak wezmę telefon w trasę to przez przypadek wpadnie mi pod koła ciężarówki
Mapka:
RPE ocenić mogę na 3 max max 4 na 10 nie jestem dumny z tego treningu,chyba że mam już taką super formę :D
Waga rano 89,3kg
- DST 1.00km
- Czas 01:40
- VAVG 0.60km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Zataczam magiczne koło
Poniedziałek, 26 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 0
Trochę za szybko na podsumowania wstrzymam się z nimi jeszcze 3 tygodnie, ale właśnie rozpocząłem drugi etap rozbudowy wg koncepcji prowadzenia treningu Friela. Na szybko martwi mnie wciąż zbyt wysoka waga, ale to już wina sposobu odżywiania. Liczyłem na 85kg, w tym momencie, a jest ok 89 :). No nic zawodowcem nie jestem, a jedzenie jest jednym z moich większych motywatorów :D. Zdecydowanie za dużo cukrów prostych niestety. Na obszerne podsumowania przyjdzie czas wracam do opisu treningu :).
Jako, że miałem bardzo okrojony czas przed zajęciami ze spinningu zrezygnowałem z rozgrzewki. Dzisiaj trening nóg pod kątem mocy:
suwnica mniej dynamicznie 4 serie po 15reps odpowiednio 15x100 15x150 15x170 13x180 10x190 kg (do 170kg było ok. przy wyższym ciężarze się lekko mocowałem)
prostowanie nóg w siadzie dynamicznie 15x60 15x65kg 14x70
uginanie nóg w leżeniu średnie tempo 15x45 15x40 14x45kg (pierwsze dwie serie dynamicznie ostatnia lekko wymęczona pod koniec)
wypady do przodu z obciążeniem w rękach 2x20kg odpowiednio 24 22 i 26wypadów możliwie dynamicznie bez przerywania
ćwiczenie na poślady na maszynie (wypychanie nogi do tyłu w pozycji, którą bym określił schylaniem się po mydło). Dynamicznie 12 12 15 reps przy 50kg.
zapomniałem zrobić brzucha po rowerze :x jutro nadrobię.
Spinning 50minut
1 strefa nuda nuda, ale nogi mi na nią dziękowały
Spostrzeżenia i wnioski:
- brak rozgrzewki przed siłownią i lekko poczułem lewe kolano. Znam ten ból do jutra zniknie, ale jeszcze 1-2 takie treningi z rzędu i zrobiłbym sobie niespodziankę
- nogi już nie są takie świeże jak podczas rozpoczynania pierwszego okresu rozbudowy i tutaj przy wypadach czułem normalnie ból nóg, a rzadko mi się to zdarza
- bez względu na ostateczny efekt przygotowań mam mega pozytywne nastawienie widząc postępy jakie poczyniłem. Muszę mocno popracować nad pracą w strefach beztlenowych, ale jest z pewnością lepiej jak rok temu i co najważniejsze, w tym roku nie odpuściłem przygotowań!:)
coś odnośnie kolejnych treningów:
szykują się dwa ciepłe dni i przyjdzie chłodny front. Chcę jeden z tych dwóch dni spędzić na rowerze. Jutro trening mocy. Czyli 20-25 skoków. Bardzo mi szkoda sprzętu, bo czuję jak wszystko pode mną chrupią jak przyspieszam :P, więc muszę coś zmontować w środę w ramach E2. Trochę wiatr przeraża, ale będzie gitara.
Waga rano 89,2kg
RPE siłownia 5 na 10
Rower 2 na 10
- DST 119.19km
- Czas 04:02
- VAVG 29.55km/h
- HRmax 179 ( 90%)
- HRavg 149 ( 75%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening metodyczny
Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 1
Miało być miło lekko i przyjemnie. Tak też było przyjemnie i miło, ale nie lekko! Niestety wiatr pieroński i przenikliwe zimno potrafiło zgasić najbardziej wybujałe fantazje. Za to jakie towarzystwo. M. in. Pan Faltyn i Brzeźny. Sklep rowerowy tego drugiego mijam codziennie jada do pracy w Łagiewnikach. Niestety już od dawna zamknięty, ale wywieszka pozostała :).
Miał być dzisiaj trening metodyczny nastawiłem się na spokojne 70-80km i tak by było, gdybym odbił sobie na pustków żurawski do domu. Jednak postanowiłem polecieć z grupą na Tąpadła. Tempo do Sobótki spokojnie, ale też i z wiatrem lub lekko bocznym i rzeczywiście tutaj bywało i 120-125bpm.
Dojeżdżając do Będkowic było już nas tylko 5. Postanowiłem jako największy młokos z grupy wziąć na siebie wciągniecie grupy na szczyt żwawym jak na mnie, ale spokojnym rytmem. W sulistrowiczkach "trzask prask" spada mi łańcuch :(. Pech nie poradzi się na to, w tym samym momencie odkręca się Panu Brzeźnemu śrubka od linki od przerzutki. Ochoczo nakładam łańcuch po czym podchodzę do Pana Jana oferuję zestaw kluczy i pomagam znaleźć zaginioną śrubkę. Może to było takie swoiste przekazanie talentu Pana Jana ? :D
Widziałem, że grupa się rozluźniła i nie ma ochoty na szybko podnosić sobie tętna. To ja postanowiłem podjechać podjazd tak na 90%. Wyszło bardzo fajnie, ale prawie półtorej minuty przewagi na pozostałymi raczej nie wzbudziło większego aplauzu, a i nie oczekiwałem niczego takiego. Już tylko zjazd na Wiry małą pętelka i pierwszy raz w tym roku podjazd od Sadów. Postanowiłem się nie wygłupiać, za tym razem i w najbardziej intensywnie przejechanym fragmencie wskoczyłem tylko na 84%Hrmax. Tym sposobem wjechałem na górę z Panem Faltynem i Brzeźnym. Jak mnie przed samym szczytem minęli to ich Mavici
cosmic Carbone SLR (LOVE) tylko świszczały, a sztywność było czuć "w zębach". Coś pięknego, ale ja na moje Eastony również nie narzekam, chociaż dzisiaj pomykałem na treningowych fulcrumach 7 :).
Powrót do domu to albo jazda centralnie z wiatrem albo czego było zdecydowanie zdecydowanie , więcej z mocnym wiatrem w twarz lub boczny. W pustkowie żurawskim postanowiłem podmęczony wrócić samotnie najkrótszą drogą na kobierzyce i DK8. Reszta natomiost uciekła na gniechowice. Wracając zamiast zrobić rozjazd to cały czas trzymałem puls na poziomie 152-158bpm. Trochę masakra, ale nie chciałem jechać wolniej jak 20-25km/h, a pewnie tyle musiałbym się toczyć, aby dojechać do domu na poziomie 65-70% Hrmax.
Spostrzeżenia:
- brakowało mi dzisiaj świeżości po wczorajszym. Miał być to tydzień regeneracyjny, a wyszło mocniej niż powinno :/.
- będę to pisał do znudzenia aż sobie zakoduję. Zrzucić masę.
- zjadłem dzisiaj mniej i pod koniec nie czum się najlepiej. Może mnie nie odcięło, ale wyraźnie mi czegoś brakowało.
- bardzo krótko spałem i brakowało mi wyraźnie dzisiaj regeneracji
- cała trasa była zrobiona bez szarpania w bardzo przyjemnej atmosferze. Bardzo miła odmiana :). Wstyd byłoby mi robić bzdurne skoki i jeszcze bardziej zostać sprowadzonym do porządku przez takie autorytety
- bardzo przeciętnie mi się jeździ w tak przenikliwym chłodzie
- wkładka ze spodenek nie współgra z moimi pośladkami i na wyścigi będę na ten moment ubierał spodenki treningowe Biemme. Mam poobcierane pośladki jakaś paranoja. Może za oszczędnie postąpiłem z posypką, ale to już nie pierwszy raz :).
- dzisiaj po treningu już w domu pierwszy raz, w tym roku złapał mnie skurcz. Lekki, ale sztuka się liczy.
Waga rano 88,7kg
RPE 4 na 10
Traska tylko mniejsza pętelka wokół tąpadeł:
- DST 129.00km
- Czas 03:51
- VAVG 33.51km/h
- HRmax 182 ( 91%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Miał być test...
Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 0
ale było za zimno do tego przez prawie dwie godziny nie mogłem odpalić pulsometru. Dopiero w Strzelinie udało mi się na stałe uruchomić sprzęt. Trzeba powymieniać baterie.... Założenia miałby być inne, ale skończyło się na daniu kilku mocnych zmian oraz odskoczeniu kilka razy i pognaniu hen hen :). Niestety temperatura i jakość dróg nie pozwalały na stabilne utrzymywanie intensywności w 4 i 5 strefie. W zasadzie 5 strefę osiągnąłem dopiero na końcu zabawy, gdy postanowiłem zamarkować sprint :P.
Wnioski:
- mimo tak niskiej temperatury bardzo motywująco mi się jechało
- od zeszłego roku bardzo poprawiła mi się wytrzymałość i przejechanie 120-150km w przyzwoitym tempie nie jest już wyzwaniem
- muszę zrzucić wagę :P
- chyba w końcu zmarginalizowałem problemy związane z żywieniem na rowerze. Nic odkrywczego miód, pierniki i makaron z rana, ale opanowanie tej tajemnej wiedzy zajęło mi przeszło półtora roku
Waga rano 90kg
RPE 5 na 10