Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi marathonrider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 18954.70 kilometrów w tym 184.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marathonrider.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka wielodniowa

Dystans całkowity:1117.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:48:25
Średnia prędkość:23.07 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:139.62 km i 6h 03m
Więcej statystyk
  • DST 88.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 22.96km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 10

Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 140.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 24.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 9

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 180.00km
  • Czas 06:30
  • VAVG 27.69km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 8

Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 160.00km
  • Czas 06:40
  • VAVG 24.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 7

Czwartek, 14 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 145.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 19.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 4

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 144.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 21.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 3

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 115.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 20.29km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 2

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 2

Dzień drugi naszej wyprawy z jednej strony był dla nas totalnie nieudany z drugiej natomiast był lekcją pokory. Wstajemy, pakujemy się, śniadanie i tart dopiero po 10:30. Zdecydowanie za późno do tego deszczowa atmosfera bardzo obniżała morale.
Dzisiaj znowu startuję z przyczepką, a droga od samego początku pnie się regularnie w górę. Nachylenie było niewielki, ale czasami potrafiło przytrzymać.
Tego dnia zdarzyło nam się popełnić jeden z większych błędów podczas wyprawy. Dojeżdżając do Airolo zamiast poświęcić chwilę czasu na poszukanie sklepu postanawiamy jechać dalej. Jak się później okazało Szwajcarzy w soboty mają otwarte sklepy tylko do 14stej, a zjedzenie czegoś w restauracjach poza wyznaczonymi godzinami jest niemożliwe.
Po przepedałowaniu przeszło 73km i przeszło 1000m w pionie oddaje przyczepkę. Głodni szukamy posiłku jednak bezowocne dwugodzinne poszukiwania zakończone zostały zakupem dwóch ciastek, na których pedałowaliśmy do samego końca.
Na 84km znowu przypinam przyczepkę i niestety popełniam duży błąd. Jadę zbyt mocno i zbyt siłowo cały czas na poziomie 84-86% Hrmax. Po 3,5km zniechęcony staję, aby przekazać przyczepkę. Jak się okazałą dociągnąłem przyczepkę do granicy stromizny i gdyby nie głowa to spokojnie wjechałbym na szczyt. To była dla mnie duża lekcja pokory oraz informacja, że bez umiejętnego rozkładania sił wyjazd nie okaże się dla mnie nie tylko pożyteczny, ale dodatkowo wpłynie na mnie wręcz negatywnie.

Małym sukcesem było zdobycie pierwszej przełęczy Passo della Novena, ale sposób w jaki osiągnęliśmy cel oraz poświęcony na to czas pozostawiły sporo do życzenia.
Po zjeździe ze szczytu posiłek i przy zebraniu się do ataku na drugą przełęcz następuje konsternacja. Brak chęci połączony z szybko pogarszającą się pogodą sprawił, że zaczęliśmy szukać noclegu po zaledwie 110km jazdy. Piotrek i Tomek znaleźli nocleg w pobliskiej miejscowości, a my z Marcinem poruszeni programami Bear'a Grylls'a postanowiliśmy wyspać się w opuszczonym budynku wyciągu narciarskiego. Udaje nam się znaleźć pledy, odpalić światło i kaloryfer. Dzięki czemu wieczór spędziliśmy w komfortowych i ciepłych warunkach. Noc upłynęła na chrupaniu surowego makaronu :).
Podsumowanie dnia: niewiele kilometrów, mało przewyższeń i dużo elementów do poprawy. Na szczęście udało się wyciągnąć wnioski.

http://www.gpsies.com/map.do;jsessionid=53CB398957F22C6F1BBCAF807107697C?fileId=rpmxfwuswetyorqs




  • DST 145.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 24.86km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 1

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 1

Przylot na lotnisko po czym ślamazarne składanie rowerów i atak na Milan. Nasze plany zweryfikował ruch w aglomeracji Mediolanu, który był normalnie nie do zniesienia. Poza tym wątpliwości spotengowała przyczepka, którą miałem zaszczyt ciągnąć podczas pierwszego etapu. Nazwana później dżdżownicą oraz galaretą wprowadzała w ruch wibracyjny cały rower.
Po kilku kilometrach stajemy i głowimy się jak poprawić sterowność systemu. Zaciskam mocniej szybkozamykacz, a chłopaki możliwie obniżają środek ciężkości. Pomogło! Co prawda brakowało pewności siebie, ale było zdecydowanie lepiej. Po 10 kilometrach wyprawy pierwsza pana Tomka DAMN! Chwila konsternacji przeanalizowanie trasy, na której co chwile gubiliśmy azymut i w drogę. Po początkowej tremie trasa do Lecco poszła sprawnie. Chociaż trzeba przyznać, że lekko nie było! Duży ruch samochodowy, walka z przyczepką i brak pokory wobec niej na trasie sprawił, że jechałem cały czas w strefie 3 do 4. Zdecydowanie za mocno po 100+ kilometrach zmęczony oddają przyczepkę i rozkoszuję się lekkością jaką otrzymałem w zamian. Na trasie Lugano - Bellizona wielu kolarzy. Jak się okazałą co poniektórzy z nich to zawodnicy startujący następnego dnia w czasówce TdS ze startem w Lugano! Fajna sprawa :).
Tego dnia również pierwszy podjazd co prawda tylko na 556m, ale przyczepka pokazała pazur i zapowiedziała nam, że będzie elementem osobnej historii. Po podjeździe chyba najszybszy zjazd wyjazdu. Niestety z braku licznik nawet nie próbowałem pobijać chłopaków, którzy z lubością rozpływali się w prędkościach na granicy 80km/h.
Dzień zakończyliśmy w kameralnej miejscowości w jak się okazało jednym z najtańszych noclegów podczas wyprawy. Przeszło 38ChF ze śniadaniem okazało się później istnym rarytasem :).

http://www.gpsies.com/map.do;jsessionid=78FD05828A4427BB41F90E0930FCE7F8?fileId=lnnmynedheetxjih




  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótkie podsumowanie

Sobota, 31 marca 2012 · dodano: 31.03.2012 | Komentarze 1

Tadam! Padnięty obwieszczam wszem i wobec, że sezon przygotowań do sezonu 2012 uważam za zokończony! Co prawda jeszcze planuję poboksować się przez dwa tygodnie regeneracyjnie, ale właściwy okres bezpowrotnie w pełni na umyśle zakańczam :).

Mam nadzieję, że powstanie w tym poście małe wypracowanie podsumowujące mijający okres. Dzisiaj wrzucę pierwsze

Jest to drugi sezon moich przygotowań do sezonu kolarskiego. Bardzo mnie pocieszył pewien weteran kolarstwa, że aby rozwinąć swoje umiejętności "w pełni" potrzeba ok. 4 lat treningów, ale co tam :D.

Szybkie porównanie przygotowań 2010/11 w stosunku do 2011/12 widać gołym okiem. W zeszłym roku przygotowania zakończyłem na początku 2 okresu przygotowawczego w połowie stycznia. Praktycznie pozostawiłem wówczas kręcenie i pozostałem jeszcze na miesiąc siłownię. Potem zacząłem się na nowo rozkręcać od połowy marca. Trochę klapa :). Ten rok natomiast zakańczam dzisiaj, ale w rzeczywistości to będę kręcił dalej. Nie zamierzam, w tym roku zaprzepaszczać tego co wypracowałem przez zimę. Sezon treningowy oparty na systemie mikrocyklów wg Friela tym razem zakańczam na pierwszym tygodniu drugiego okresu rozbudowy. Mam nadzieję, że przyszły okres przygotowawczy wypełnię już w 100%.

Kilka licz:
początek przygotowań 8 listopada 2011 po niemal dwóch miesięcy bez treningu spowodowanego kontuzją kolana i brakiem motywacji do dalszego treningu nią spowodowanym :)
zakończenie części głównej 31 marca 2012
W tym okresie przetrenowałem ok 340 do 350godzin (do końca okresu przygotowań będzie ich ok 30godzin więcej).
Z tego:
na siłowni spędziłem ok 55godzin (ok 18 do 20 godzin to trening samych nóg)
na zajęciach typowo rozciągających ok 8-10 godzin
dojdzie jeszcze ok 6-8godzin na trening łydek i brzucha, które często wykonywałem niezależnie od siłowni po treningach rowerowych
pozostałem godziny spędzone zostały na kręceniu (ok. 275godzin)

cdn. idę spać :)