Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2014, Kwiecień6 - 2
- 2014, Marzec29 - 18
- 2014, Luty35 - 7
- 2014, Styczeń38 - 5
- 2013, Grudzień22 - 2
- 2013, Listopad29 - 6
- 2013, Czerwiec5 - 0
- 2013, Maj33 - 19
- 2013, Kwiecień31 - 36
- 2013, Marzec21 - 25
- 2013, Luty21 - 19
- 2013, Styczeń28 - 13
- 2012, Grudzień35 - 15
- 2012, Listopad34 - 19
- 2012, Październik26 - 20
- 2012, Wrzesień26 - 22
- 2012, Sierpień28 - 13
- 2012, Lipiec26 - 11
- 2012, Czerwiec21 - 11
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień27 - 15
- 2012, Marzec30 - 20
- 2012, Luty15 - 18
Trening outdoor
Dystans całkowity: | 14295.34 km (w terenie 171.00 km; 1.20%) |
Czas w ruchu: | 545:42 |
Średnia prędkość: | 26.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.97 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (86 %) |
Liczba aktywności: | 183 |
Średnio na aktywność: | 78.12 km i 2h 58m |
Więcej statystyk |
- DST 68.00km
- Teren 20.00km
- Czas 03:10
- VAVG 21.47km/h
- HRmax 179 ( 88%)
- HRavg 147 ( 72%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wytrzymałość/regeneracja
Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 0
Bardzo zmęczony, ale z nadzieją na spokojne tempo wybrałem się dzisiaj z chłopakami na MTB po dolinie baryczy. Trasa na spotkanie i później przejazd na Żerniki mięciutko. Trochę tylko wybijały z rytmu ciągłe postoje. W fragmencie tym znalazł się również czas na 3 niekontrolowane wybuchy nocy. Tak, aby rozbić lekko ból nóg.
W lesie tak jak spodziewałem się. Po płaskim na granicy 1i2 strefy. Jeżeli robiło się cokolwiek pod górę lub tempo lekko skakało to 2i3 strafa. Niestety szybko zgubiłem bidon co bardzo odbiło się na mnie w 3ciej godzinie. Odwodniony szybko zacząłem źle reagować na obciążenie i puls skakał jak szalony i cały czas trzymał się wysoko.
Po wyjeździe z leśnych rubieży początek przez leśnicę ciut za mocno, ale wszyscy mi poodjeżdżali, a nie chciałem aby na mnie długo czekali. Miał być rozjazd, ale brak płynów sprawiał, że tętno szybowało. Dopiero po uzupełnieniu zaczął spadać i ostatnie 20 minut do domu już ~65%.
Trening udany. Hrśr za wysoko, ale to wina i płynów i przede wszystkim zmęczenia poprzednimi dwoma dniami.
Strefy:
<60% 14m podczas kręcenia się w kółku/aktywnego czekania
1 2h9m
2 43m
3 3m20s
4 40s
5 0
- DST 93.00km
- Teren 15.00km
- Czas 04:15
- VAVG 21.88km/h
- HRmax 186 ( 91%)
- HRavg 156 ( 76%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Odwiedziny z dużą objętością
Sobota, 10 listopada 2012 · dodano: 10.11.2012 | Komentarze 0
Dzisiaj udało się zaaranżować spotkanie 4 husarzy w Pasikurowicach. Cel pogaduchy, przetestowanie kilku leśnych duktów oraz nabicie kilku kilometrów w drugiej strefie. Wylatuję z domu przed 10 nie wiedząc ile czasu zajmie mi przejazd na nowym sprzęcie :). Okazuje się, że po 53 minutach jestem na miejscu. Chwila oczekiwania na komplet i ruszamy w trasę. Kierunek Zawonia i w Piersnie Piotrek proponuję pierwszy test z błotkiem w tle i mała ścianka przed nami. Całkiem fajnie weszła. Zjeżdżamy do Zawoni i Tomek na szosówce oraz Krzysiek mający inne plany treningowe uciekli zrobić koronę Żądła Szerszenia. My natomiast skręcamy do grochowej i zaraz potem odbijamy w las.
Od początku długi w miarę łagodny podjazd. Nawierzchnia raz ubita, raz piaszczysta w końcu znowu gliniana powoduje w nas co chwilę inne emocje :). W ten sposób bawiliśmy się ok godzinkę. Po czym decydujemy się na obranie kierunku na Wrocław. Po kilku minutach jazdy asfaltami Piotrek mówi, że jest jeszcze za czysty i nikt mu nie uwierzy, że przełaj który złożył na prędce jest w stanie pojechać po polnej drodze.
Zjechaliśmy, więc na jakąś błotno-glinowata nawierzchnię. Tak sobie lecimy aż przed nami wyrasta 300 metrowa ścianka o znacznym nachyleniu. Glina i błoto szybko zalepiły mi bieżnik i zacząłem tańczyć, aby wjechać skorzystałem z najmniejszej tarczy i tak na 22-30 jakoś przemieliłem, ale nie bez problemu. Nie chcę wiedzieć jak Piotrek ze swoim 39-28 kurwował na tym podjeździe xD. Na szczęście szybko znajdujemy asfalt i można odpocząć. W zasadzie od tej pory miał być rozjazd i był. Poza kolejnym polnym fragmentem, gdzie przed dobre 2-3km pokonywaliśmy niemałe wzniesienie. Końcówka miała naprawdę sensowne nachylenie.
W Łozinie zaczyna się już realny rozjazd. Wpadamy do Pasikurowic. Piotrek tam przestraja swojego przełaja i po chwili uciekamy każdy w swoją stronę. Tak jak przyjechałem w 53 minut. To wracałem (pod wiatr) przeszło 1h10min, aby możliwie najdłużej utrzymać intensywność na poziomie 68-72%Hrmax. We Wrocławiu na wysokości Grobli skończyło się jeszcze paliwo i wracałem z burczącym brzuchem. Całe szczęście, że do domu miałem już tylko 20 minut.
Super udany wypad. Co prawda lasy Trzebnickich wzgórz odkryły przed nami swoje smaczki i zgodnie doszliśmy do wniosku, że nadają się one bardziej na robienie wytrzymałości siłowej jak wytrzymałości/bazy. To uważam, że była to bardzo pozytywna wyprawa. Podjazdy starałem się robić miękko, na kadencji i max na 80-90% mocy. Za mocno, ale w przyjemnych okolicznościach. Bardzo czułem nogi po wczorajszym treningu podczas jazdy. Pewnie stąd też tak wysoki Hrśr
Strefy:
1 2h12m
2 1h17m
3 34m
4 12m
5 0m
Dieta dzień rowerowy + bajaderka 200g + 300g danio + 40g miodu.
Waga rano 81,2kg.
- DST 42.00km
- Teren 30.00km
- Czas 02:25
- VAVG 17.38km/h
- HRmax 192 ( 94%)
- HRavg 154 ( 75%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Odwiedziny
Niedziela, 4 listopada 2012 · dodano: 04.11.2012 | Komentarze 0
Zachęcony ostatnimi zabawami w lasach wzgórz trzebnickich. Skorzystałem z dobrej pogody i odwiedziłem ponownie trzebnicki Rój :). Dzisiaj peletonik całkiem pokaźny ok 9 osób i wszyscy jak jeden mąż zmówieni na wyjazd na MTB na leśne ścieżki. Trochę na siłę wyciągnięty z domu przewodnik zabrał nas dzisiaj w bardzo ciekawe rejony. Trasa bardzo wyczerpująca. Cały czas góra-dół nie rzadko przez bardzo podmokłe tereny i jeszcze częściej po bardzo grząskich piaszczystych powierzchniach. Dały mi szczególnie one niesamowicie w kość ze względu na wagę + bardzo agresywny bieżnik w kole napędowym. Synergia tych dwóch czynników sprawiła, że wyglądałem jakbym był kierowcą rozrzutnika. Oczywiście jadący za mną łapiąc piach w zęby nie mieli skrupułów podśmiewać się ze stylu w jakim pokonuję piaszczyste nawierzchnie, ale i również dodając mi sił dopingowaniem xD.
Większość podjazdów zrobionych na kadencji, ale i znalazło się kilka przejechanych bardziej siłowo. Kilka uślizgów, z których udało się wyjść obronną ręką z czego jestem zadowolony, bo dzisiaj niemal każdy leżał lub brodził w kałużach :).
Na powrocie już asfaltem podjazd pod Cerekwicę. Tętno ok 189bpm. Luźno na dół zmarszczka na dół i na ostatniej zmarszczce przed Trzebnicą próbując urwać ostatniego trzymającego się na kole szerszenia uwolniłem wciąż nieskontrolowaną moc prowadząc do jej wybuchu. Trochęryzykowne patrząc na to, że przez 2 i pół godziny jechałem na 3 łykach wody, bo bidon został w aucie :). Na 300m zrobiłem 100m przewagi, aby na kolejnych 500m stracić 100 i jeszcze 100m :D. W zasadzie jak zrobiło mi się czarno przed oczami to zrzuciłem co miałem i zacząłem się turlać kadencyjnie. Karcąc się po cichu co Ty robisz i smakując się w 5 strefie posmakiem krwi w gardle :D. Szerszeń tylko przemknął koło mnie swoim (sporo wyższym) tempem, ale ja zupełnie nie miałem już ochoty jechać za nim ;). Rozjazdu niemal brak, ale odbiłem to sobie podpołudniu.
Stref dzisiaj nie ma, bo nie zmieniłem ich w pulsometrze. Realnie jazdy wyszło 2:25, a na biku spędziłem 2:45.
Miał być jeden trening akcentujący intensywność w tygodniu, ale nie wiem któy to był:
- próba czasowa
- mocno zrobione nogi na siłowni
- wypad z szrszeniami
Wiem jedno ogólnie za mocny tydzień. Przyszły będzie rowerowo off/low ze względu na to, że przygotowania zaczynam od 12stego, a co za tym idzie koniec z szaleństwami, bo objętość godzinowa znacznie wzrośnie i szkoda zrobić szczyt na Tour Down Under ;).
Dieta:
dzień rowerowy + bajaderka + 40g miodu i na noc jogurt zamiast ryby/sera białego. Tak to git, ale i treningu więcej jak ustawa przewiduje.
- DST 31.50km
- Czas 01:20
- VAVG 23.62km/h
- HRmax 161 ( 81%)
- HRavg 146 ( 73%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przejażdżka
Czwartek, 1 listopada 2012 · dodano: 01.11.2012 | Komentarze 3
Krótka przejażdżka w 1i2 strefie. Cel sprawdzenie odzienia na zimę :).
- DST 64.00km
- Teren 32.00km
- Czas 02:45
- VAVG 23.27km/h
- HRmax 186 ( 93%)
- HRavg 151 ( 76%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Błoto w zębach, muchy w nosie, piasek w uszach...
Niedziela, 21 października 2012 · dodano: 21.10.2012 | Komentarze 2
czyli lekkie XC z szerszeniami na zakończenie sezonu.
Spotkanie o 11:00. Patrzę przecieram oczy, a tu 17 osób. Nastawiony bojowo jednak w głowie potrzeba pojeżdżenia w tlenie. Nie byłoby to możliwe z szosowcami na moim ratraku, ale za to 5cioosobowy oddział "gejów" wyglądał zachęcająco. Poza tym szosowcy z niewyjaśnionych powodów się porozjeżdżali. Najpierw podzielili na dwie grupy po 6 osób, a później moja upatrzona na dwie po 3... ;).
Siłą rzeczy jako zwierzę stadne podążyłem za najliczniejszą grupą na MTB, która przeprowadziła mnie mnie przez lasy doliny baryczy. Sam dojazd asfaltowy przebimbałem na końcu peletonu obserwując jak chłopaki na czele (głównie Ci na MTB :F) się zaginają. Niestety przez pierwszą godzinę nie działał mi pulsometr, ale musiałem jechać ten odcinek naprawdę nisko 65-70% jak na jazdę na MTB. W Kaszycach Szosowcy odbili w lewaka my prosto na bezdroża :).
Zabawa przednia. Teren był mało wymagający głównie fajne lekkie leśne ścieżki, choć kilka kilometrów w błocie pozwoliło mi się do woli umorusać. Były też dwie małe ścianki ok.15-20%, gdzie nieźle skoczyło mi tętno xD. Do tego kilka fajnych "płaskich" podjazdów z boksowaniem w piachu w tle. Cały odcinek odbył się w miłej atmosferze i w krajoznawczym tempie.
W Skoroszycach witamy się z asfaltem i tutaj jako, że mi się lekko zaczęło spieszyć na spotkanie dałem jedną 20stominutową zmianę xD. Większość w 4 strefie (w zasadzie tylko tutaj dzisiaj miałem 4 strefę). Przed tablicą zszedłem na minutę ze zmiany i niekontrolowany wybuch mocy :). Tablicę mijałem z prędkością ok 8-10km/h wyższą od reszty. Pojawiła się również piąta strefa :). Później rozjazd pogaduchy i do domu. Bardzo udana wycieczka :).
Stefy:
5 1min20sec
4 13min15sec
3 26min40sec
reszta strefa 1i2 40/60% czasu.
Bardzo fajnie i miękko mi się jechało :).
Mimo wczorajszego wymęczenia. Dzisiaj czułem się dobrze. Bez rewelacji po prostu dobrze :).
Brak zakwaszenia mięśni jest dla mnie ciekawostką. Może to sprawa dobrego odżywiania? Niby jem jak przez całe życie, ale za tym razem patrzę na to co daję do garnka.
Dieta dzień rowerowy:
śniadanie ok
2 bajaderki na drogę łasuch ze mnie i jazdą usprawiedliwiam swoje łakomstwo xD
2 banany i 25g orzechów po + białko z BCAA po
łosoś 170g + 0,5l soku warzywnego
teraz biały syr + 0,5l soku warzywnego
przez te bajaderki czekolady nie dotknę chociaż ma minerały :(. Mało białka i tłuszczy jutro full dieta.
- DST 120.00km
- Czas 04:00
- VAVG 30.00km/h
- HRmax 193 ( 97%)
- HRavg 167 ( 84%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wytempówkowałem się na zimówce :)
Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 3
Idąc za radą Piotrka w okresie jesienno jesiennym postanowiłem raz w tygodniu zrobić sobie porządną tempówkę, aby na początku przygotowań nie zajmować się odbudowywaniem podstaw i móc realizować plan :).
Ostatnie dni chodziłem zakatarzony i obolały po siłowni, ale pozytywne nastawienie + dobra pogoda sprawiły, że dzisiaj rano w świetnym nastroju i dobrym samopoczuciu pojechałem pokręcić ze znajomymi :). Stworzyliśmy całkiem sympatyczny dziewięcioosobowy peletonik.
Chłopaki jak cel obrali Wałbrzych przez przełęcz Jugowską, a ja przełęcz Tąpadła + nawrotka na Wrocław :). Tempo z początku bardzo przyjemne. Ponoć 33-36km/h po płaskim bez wiatru - czysta przyjemność. Jadę ten odcinek główne w 3 strefie czasami wskakując do 2 i 4. Za Wrocławiem dałem pierwszą i jedyną zmianę na całym wypadzie. Taki mały akcent z mojej strony :). Lecimy w parach uskuteczniając pogaduchy. Jako, że byłem lekko zagotowany zagadałem Witka na tyle mocno, że ten nie zauważa dziury i łapie dwie gumy na raz :). Jest czas odziapnąć, poudawać rozciąganie. Spędziliśmy na postoju dobre 20minut szukając w trawie zagubionych elementów roweru, które poszkodowany porozrzucał po poboczu, abyśmy się nie nudzili podczas, gdy on zmieniał dętki :).
Od tej pory tempo lekko wzrosło i powoli rzadko schodziłem do 3 strefy bawiąc się w upragnionej strefie. Dobrze, że aura byłą bardzo sprzyjająca, bo przymusowy postój w sobótce w rowerowym nie wychłodził nas za bardzo. Od sobótki zmarszczki pokazały swojego pazura. Na 13sto kilogramowym stalowym MTB z kołami w 8semkę i oponami od traktora nie było mi już tak do śmiechu. O ile zmarszczki pokonywałem na spięciu o tyle danie główne (tąpadła) przy średnim tętnie 190 (95% xDxD) wjeżdżałem na szczyt jak ratrak w mojej ocenie 16, a częściej 18km/h (wynika to z rozmowy z Krzyśkiem, który wleciał na szczyt z Bartkiem przede mną). Ostatnim razem tak mocno podjeżdżałem podjazd na Liczyrzepie wdrapując się na Orlinek i jadąc drogą głodu :).
Wpadamy na szczyt jeden po drugim mały popas, krótka narada i chłopaki (poza Krzyśkiem) postanowili zjechać do Wirów, odwiedzić sklep i pomknąć przez Mietków i Kąty do Wrocławia. Nie było lekko, bo zaraz za Sadami Artur zrobił akcję zaczepną, a Bartek postanowił odpowiedzieć na zaproszenie. Peletonik szybko podzielił się na dwie 4 osobowe grupki, które pracowały równomiernie. Każdy miał swoje zadania. Ja w swojej cały czas jechałem na 3-4 pozycji i pilnowałem, aby chłopaki nadawali równe, mocne tempo xD. Dobre 20km jechaliśmy pod 38-39km/h. Wyrąbałem się niesamowicie jadąc na końcu. Cały czas na granicy 4i5 strefy :D. Kilka razy naprawdę musiałem się mocno spiąć, aby złapać koło (2 razy prawie mi chłopaki odjechali ;p). Przed kątami pomarudziłem i tempo lekko spadło (tętno nie chciało), aby znowu lekko wzrosnąć od Pełcznicy aż do Skałki.
Od Skałki kategorycznie postanowiłem zwolnić. Zrobiłem "wytrzymałość" do Krzeptowa (tętno tego nie pokazywało ;) i później do domu już maksymalnie miękko. Chłopaki za Krzeptowem pomknęli swoim tempem do domu. Tętno poniżej 150bpm zobaczyłem dopiero za punktem zbiórki, a poniżej 140bpm dopiero na wysokości Powstańców Śląskich masakra.
Bardzo pożyteczny trening. Przydałaby się jeszcze godzina bardzo miękkiego kręcenia i może w poniedziałek będę wstanie zrobić nogi na siłowni xD.
Dzięki za wspólny udany wypad.
Strefy:
1 25min 10sec
2 50min 50sec
3 50min 40sec
4 1h 28min 30sec
5 21min 50sec
HRśr 167 84%
Waga przed 80,9kg
Waga zaraz po 78,5kg ...xD
Waga teraz rośnie do -> 80,5kg
Dieta dla dnia kolarskiego z trochę obróconymi posiłkami. Do tego 1 bajaderka, banan extra i litr Pepsi, bo cukru by brało :).
- DST 73.20km
- Czas 02:30
- VAVG 29.28km/h
- HRmax 184 ( 92%)
- HRavg 156 ( 78%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Test zimowej piękności
Niedziela, 14 października 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 4
Zanim zacznę - trzy razy sobie potruchtałem po 10 minut i dzisiaj ledwo chodziłem. Bardzo mnie to wkurwia, bo bardzo polubiłem tą aktywność i liczyłem, że powoli rozkręcając się będę mógł regularnie biegać na dworze zimą. Życie mnie szybko zweryfikowało. Muszę pójść na prześwietlenie i do ortopedy :(.
Pogoda zachęciła mnie do powalczenia z zimowym sprzętem. Wczoraj wyregulowałem go, przesmarowałem, chodzi jak złoto. Muszę jeszcze tylko wycentrować te ósemki, które trą o klocki xD. Tylko znajdę klucz...
Spotkanie z chłopakami o 10:30 na grabiszyńskiej i standardowa trasa przez Skałkę, Kąty, Gniechodzice, Przecławice, Wysoką. Cel wytrzymałość + kilke tempówek i kilka minut w 1 strefie. Trening się udał. Raczej w nim statystowałem, gdy Artur przeprowadził nas bez mała przez 2/3 trasy na przedzie. Dałem jedną zmianę, ale po minucie Wito pokazał mi, że jadę niezadowalająco szybko wyprzedzając mnie xD. Sorry chłopaki.
Każda zmarszczka na tym rowerze mając w głowie wczorajszy trening nóg był dla mnie nie lada wyzwaniem. Wchodziłem w 4 strefę i walczyłem o przetrwanie. Przy finiszu pod wysoką jedynie statystowałem na 4 miejscu 200 metrów za chłopakami xD.
Ogólnie trening udany. Ciut za mocno jak spojrzę na końcowe średnie tętno, ale co zrobić jak chłopaki z obiecanego rozjazdu zrobili sobie porządną wytrzymałość. Ja pojechałem, z założeniem zrobienia kilku tempówek (na kole xD) i to mi się udało. Rozjazd za mocno - odbiłem sobie to w mieście.
Tętno strefa:
3 28min 40sec
4 10min 4sec
5 1m 54sec jak atakowałem po Col du Wyskoka ażmi nie odjechali na tyle daleko, że odpuściłem :D
reszta głównie 2 (ale to była często jazda na granicy 2i3 strefy) i przeszło 35 minut pierwszej.
Nogi mam teraz zabetonowane na maxa. Jeszcze barki wypadałoby zrobić, bo sobie pod odpuszczałem trochę w tygodniu bez powodu.
Waga po treningu 79,3kg :P, ale już zmaksowałem i wróciła do normy.
- DST 87.00km
- Czas 02:55
- VAVG 29.83km/h
- HRmax 183 ( 92%)
- HRavg 148 ( 74%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zakończenie sezonu po raz pierwszy
Niedziela, 7 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 1
Miało być jesiennie, miało być towarzysko, miało być pogodnie. Dwie pierwsze rzeczy w 100% zrealizowane, trzecia nie zależała od nas.
W 20sto osobowym peletonie wyruszyliśmy zdobywać Gromnik, przed Strzelinem, zaczęło mżyć i niespodziewanie zarządzony postój w Strzelinie poskutkował rozerwaniem peletoniku. Większość uciekła na Wrocław, a najwięksi wyjadacze :P polecieli zdobywać cel wyprawy.
Wg umowy harce miały być na hopce i ewentualnie w drodze powrotnej do Strzelina. Jako, że skorzystałem z tego, że jako niemal jedyny wiedziałem kiedy zacznie się zmarszczka zacząłem podkręcać pod siebie tempo w kulminacyjnym odcinku. Mały wybuch mocy udało się odskoczyć na kilka metrów i trzask... rozpadła mi się tylna przerzutka na małej stromiźnie :). Na szczęście to tylko wykręcona śrubka.
Po kilku minutach poszukiwań z czarnymi rękami i rogalem na twarzy ruszyłem dalej zdobyć górę. Jako, że wszyscy w tym czasie się rozluźnili, a tu ktoś zaczął jeść bułkę, ktoś zagrzewał herbatę na przenośnej butli, ktoś wyskoczył w ustronne miejsce. Skorzystałem z okazji i zaatakowałem z nienacka :P. Zapadła konsternacja, ludzie nie wiedzieli czy to ucieczka czy po prostu zauważyłem pizzerię w wiosce. Po chwili ruszyli ospale za mną, ale tak! było już za późno niah niah niah!. Chcąc triumfalnie wjechać na szczyt zacząłem panicznie wrzucać blat i... urwałem łopatkę #$@#%@!. No nic rower też chce odpocząć.
W drodze do Strzelina kilka skoków interwałowych co by się rozgrzać i na pociąg zamiast na kole do Wrocławia. Ze względu na liczne długie niezamierzone postoje oraz ogólne wyziębienie. Skórka nie była warta wyprawki.
Czułem się dziś wyśmienicie. Nogi w świetnym stanie. Wykańczałem każdą zmarszczkę nie odpuszczając do wypłaszczenia. Chwilę w 3 i 4 strefie akcent w piątej, a tak to zabawa w 1i2.
- DST 118.00km
- Czas 03:40
- VAVG 32.18km/h
- HRmax 194 ( 97%)
- HRavg 165 ( 83%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kilka tempówek + wytrzymałość
Sobota, 6 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 1
Miało być lekko. Było ciut mocniej. Kilka mocnych zmian. Ogólnie ładnych 40km tempówki po zmianach.
Dość mocno na powrocie czułem trening. Widać gołym okiem braki w treningu ostatnimi czasy. Sama baza to ciut za mało.
Przed Skarszynem Tomek pokazał kawał mocy rozprowadzając nas pod kreskę. Szkoda, że nie stanąłem na wysokości zadania i nie wyskoczyłem z koło i nie dokończyłem zmarszczki. Na jego kole miałem 191bpm. Jeszcze na niczyim kole nie jechałem tak mocno. Tutaj było z czego robić HRmaxxx mając jeszcze 300metrów do szczytu i prędkość 50+km. Pełen szacunek Tomek :).
Przed Trzebnicą mały sprint na tablicę i tegoroczny Hrmax na rowerze 194bpm. Było grubo, ale ciut mocy pod nogą jeszcze zostało. Niewiele :).
Strefa
3: 50min
4: 1h2min
5: 25min
Niedźwiedzie zapadają w sen zimowy :).
- DST 30.00km
- Czas 02:10
- VAVG 13.85km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozgrzewka i rozjazd
Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 02.10.2012 | Komentarze 1
Rozgrzewka.
Najpierw spokojnie do Osieka i z powrotem na start. Później z Pawłem spokojnie do nawrotu w Rudzie Żmigrodzkiej, lekka tempówka do nawrotu i mocno ostatnie 5 kilometrów. Trochę za mocno :).
Przed startem jeszcze 2-3 akcenty. i sporo kręcenia na kadencji. Trochę za dużo tej rozgrzewki :P.
Rozjazd raczej krótki kilka minut za metą w zerowej intensywności.
Jeszcze po południu godzina rozjazdu w FA. Trochę za mocno pierwsze 30min (pod 70%Hrmax). Drugie 30min już bardzo spokojnie.
Kilka minut na ustrojstwie Reeboka, prysznic i na piwo :).
Ps. Zachlałem mordę, nie zjadłem białkowego posiłku na noc i miałem taki młyn w głowie w poniedziałek połączony z bólem niezregenerowanych mięśni, że szok xD. Nigdy więcej moczenia mordy wieczorem po mocnym treningu/wyścigu.