Info
Ten blog rowerowy prowadzi marathonrider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 18954.70 kilometrów w tym 184.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.38 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2014, Kwiecień6 - 2
- 2014, Marzec29 - 18
- 2014, Luty35 - 7
- 2014, Styczeń38 - 5
- 2013, Grudzień22 - 2
- 2013, Listopad29 - 6
- 2013, Czerwiec5 - 0
- 2013, Maj33 - 19
- 2013, Kwiecień31 - 36
- 2013, Marzec21 - 25
- 2013, Luty21 - 19
- 2013, Styczeń28 - 13
- 2012, Grudzień35 - 15
- 2012, Listopad34 - 19
- 2012, Październik26 - 20
- 2012, Wrzesień26 - 22
- 2012, Sierpień28 - 13
- 2012, Lipiec26 - 11
- 2012, Czerwiec21 - 11
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień27 - 15
- 2012, Marzec30 - 20
- 2012, Luty15 - 18
- DST 42.00km
- Teren 30.00km
- Czas 02:25
- VAVG 17.38km/h
- HRmax 192 ( 94%)
- HRavg 154 ( 75%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Odwiedziny
Niedziela, 4 listopada 2012 · dodano: 04.11.2012 | Komentarze 0
Zachęcony ostatnimi zabawami w lasach wzgórz trzebnickich. Skorzystałem z dobrej pogody i odwiedziłem ponownie trzebnicki Rój :). Dzisiaj peletonik całkiem pokaźny ok 9 osób i wszyscy jak jeden mąż zmówieni na wyjazd na MTB na leśne ścieżki. Trochę na siłę wyciągnięty z domu przewodnik zabrał nas dzisiaj w bardzo ciekawe rejony. Trasa bardzo wyczerpująca. Cały czas góra-dół nie rzadko przez bardzo podmokłe tereny i jeszcze częściej po bardzo grząskich piaszczystych powierzchniach. Dały mi szczególnie one niesamowicie w kość ze względu na wagę + bardzo agresywny bieżnik w kole napędowym. Synergia tych dwóch czynników sprawiła, że wyglądałem jakbym był kierowcą rozrzutnika. Oczywiście jadący za mną łapiąc piach w zęby nie mieli skrupułów podśmiewać się ze stylu w jakim pokonuję piaszczyste nawierzchnie, ale i również dodając mi sił dopingowaniem xD.
Większość podjazdów zrobionych na kadencji, ale i znalazło się kilka przejechanych bardziej siłowo. Kilka uślizgów, z których udało się wyjść obronną ręką z czego jestem zadowolony, bo dzisiaj niemal każdy leżał lub brodził w kałużach :).
Na powrocie już asfaltem podjazd pod Cerekwicę. Tętno ok 189bpm. Luźno na dół zmarszczka na dół i na ostatniej zmarszczce przed Trzebnicą próbując urwać ostatniego trzymającego się na kole szerszenia uwolniłem wciąż nieskontrolowaną moc prowadząc do jej wybuchu. Trochęryzykowne patrząc na to, że przez 2 i pół godziny jechałem na 3 łykach wody, bo bidon został w aucie :). Na 300m zrobiłem 100m przewagi, aby na kolejnych 500m stracić 100 i jeszcze 100m :D. W zasadzie jak zrobiło mi się czarno przed oczami to zrzuciłem co miałem i zacząłem się turlać kadencyjnie. Karcąc się po cichu co Ty robisz i smakując się w 5 strefie posmakiem krwi w gardle :D. Szerszeń tylko przemknął koło mnie swoim (sporo wyższym) tempem, ale ja zupełnie nie miałem już ochoty jechać za nim ;). Rozjazdu niemal brak, ale odbiłem to sobie podpołudniu.
Stref dzisiaj nie ma, bo nie zmieniłem ich w pulsometrze. Realnie jazdy wyszło 2:25, a na biku spędziłem 2:45.
Miał być jeden trening akcentujący intensywność w tygodniu, ale nie wiem któy to był:
- próba czasowa
- mocno zrobione nogi na siłowni
- wypad z szrszeniami
Wiem jedno ogólnie za mocny tydzień. Przyszły będzie rowerowo off/low ze względu na to, że przygotowania zaczynam od 12stego, a co za tym idzie koniec z szaleństwami, bo objętość godzinowa znacznie wzrośnie i szkoda zrobić szczyt na Tour Down Under ;).
Dieta:
dzień rowerowy + bajaderka + 40g miodu i na noc jogurt zamiast ryby/sera białego. Tak to git, ale i treningu więcej jak ustawa przewiduje.