Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Czerwiec1 - 0
- 2014, Kwiecień6 - 2
- 2014, Marzec29 - 18
- 2014, Luty35 - 7
- 2014, Styczeń38 - 5
- 2013, Grudzień22 - 2
- 2013, Listopad29 - 6
- 2013, Czerwiec5 - 0
- 2013, Maj33 - 19
- 2013, Kwiecień31 - 36
- 2013, Marzec21 - 25
- 2013, Luty21 - 19
- 2013, Styczeń28 - 13
- 2012, Grudzień35 - 15
- 2012, Listopad34 - 19
- 2012, Październik26 - 20
- 2012, Wrzesień26 - 22
- 2012, Sierpień28 - 13
- 2012, Lipiec26 - 11
- 2012, Czerwiec21 - 11
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień27 - 15
- 2012, Marzec30 - 20
- 2012, Luty15 - 18
Trening outdoor
Dystans całkowity: | 14295.34 km (w terenie 171.00 km; 1.20%) |
Czas w ruchu: | 545:42 |
Średnia prędkość: | 26.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.97 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (86 %) |
Liczba aktywności: | 183 |
Średnio na aktywność: | 78.12 km i 2h 58m |
Więcej statystyk |
- DST 35.00km
- Czas 01:10
- VAVG 30.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening TTT
Piątek, 28 września 2012 · dodano: 28.09.2012 | Komentarze 0
Dzisiaj kolejny trening z Pawłem przed TTT w Żmigrodzie. Było chłodno ciut powiewało głównie z boku, do tego bardzo mało czasu na sam trening. W związku, z tym harmonogram napięty. 15 minut rozgrzewki z jednym akcentem i pętelka 20,2km bez wyścigowej napinki, ale przy naprawdę przyzwoitej intensywności.
Czas:
28min 48sec co dało przeciętną na przyzwoitym poziomie (42km/h).
Strefy z pulsometru. Hrśr 176(88%) Hrmax 184(92%):
1 18 sec
2 10 sec
3 3min 40sec
4 14min 40 sec
5 10min
Średnio 6-8bpm zapasu - przepaść :). Będzie w niedziele ogień :).
Spostrzeżenia:
- Paweł szybko wchodzi w rytm TT
- dzisiaj bez częstych zmian i ja i on bardzo szybko wypoczywaliśmy na kole
- zmiany na TTT zmniejszymy do 1-1,5m max 2min. Dzisiaj to było od 2 do 4min.
- zimna aura sprawiała, że nie było ochoty na wchodzenie powyżej 90%, ze dwa razy pojawiło się 92%
- trzeba popracować nad zmianami, sporo tracimy na nich czasu
- na gorąco brak dodatkowych wniosków
Rozjazd 25 minut.
- DST 42.00km
- Czas 02:20
- VAVG 18.00km/h
- HRmax 184 ( 92%)
- HRavg 172 ( 86%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening TTT
Środa, 26 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 0
Miał być trening TT.
Rozgrzewka 25min.
Start lotny i kreska Małuszów-Mirosławice-Małuszów. Bardzo duży ruch, dwa razy prawie z drogi zmiótł mnie TIR xD. Pierwsze dwie zmiany robiłem w tętnie pod 92%Hrmax. Kompan niestety nie był w pełni na to gotowy i przy drugiej zmianie go zerwałem :(. Dogonił mnie poprawiłem pod 90% i do Mirosławic razem. Nawrót i tu na zmianę zmiana pod 92% przeplatana zmianą pod 90%. Dwie zmiany wykańczałem sam, ale za każdym razem kompanowi szło zdecydowanie lepiej. Jestem pewny, że w niedzielę powalczymy o przyzwoity wynik.
Zrzut z pulsometru 31,25:
strefa 1 2m 29s
strefa 2 2m 14s
strefa 3 4m 53s
strefa 4 13m 25s
strefa 5 8m 24s
Hrśr 172 (86%) Hrmax 184 (92%)
Można powiedzieć, że wyszła dobra tempówka z wyciszeniami :).
25minut rozjazdu.
Jako, że było mi mało skoczyłem do Arkad na godzinkę. Miało być lekko, ale w godzinę jazdy wplotłem 30 regeneracji 15 wytrzymałości i 15 udawanego odjazdu w 4 strefie. Jakoś mnie roznosiło :). To pewnie nadmiar glikogenu z ostatnich dwóch dni.
- DST 50.00km
- Czas 02:00
- VAVG 25.00km/h
- HRmax 186 ( 93%)
- Aktywność Jazda na rowerze
50km w zimnej aurze
Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 0
Rozgrzewka 30minut.
Raczej spokojnie kręcenie jak rozgrzewka przed treningiem pod iTT. Zakres 70-75%. Dwa razy się wzbiłem na 80%, ale aura spowodowała, że zwyczajnie nie chciało mi się jeździć. Miałem się spotkać, pogadać z Grześkiem i zawinąć do domu, ale ten mnie zmobilizował i postanowiliśmy zrobić kilka mocniejszych kilometrów. Na zmianach w pierwszej części starałem się jechać spokojniej po 90%. Dopiero przy 3-4 postanowiłem podciągnąć intensywność. Niestety Grzesiek bez kierownicy/nakładki TT nie mógł utrzymać tempa szczególnie na zmarszczkach, gdzie koło nie pomagało już tak bardzo. Kilka razy zagotował się, po czym odpuszczaliśmy tempo i ponownie doprowadzaliśmy organizmy do intensywności iTT.
Wpływało to negatywnie na jakość jazdy, pod koniec kółka byłem już mocno zakwaszony i wychłodzony przez co zmiany były coraz słabsze, mniej płynne. Jednak bez problemu wzbijałem się na żądany poziom intensywności (do 93% Hrmax).
30 minut rozjazdu.
Z punktu widzenia treningowego pożytecznie spędzona godzina. Nie rozwinąłem mocy do granic osiąganych przez PROtourowca xD, ale sprawdziłem czy wciąż dobrze pracuje mi się w strefie beztlenowej, z którą ostatnio coraz mniej obcowałem. Po porządnej rozgrzewce, jakość jazdy powinna być na zadowalającym poziomie, mimo powolnego wyciszenia organizmu spowodowanego końcem sezonu.
- DST 155.00km
- Czas 05:00
- VAVG 31.00km/h
- HRmax 191 ( 96%)
- HRavg 155 ( 78%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Miałem odpoczywać, ...
Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 2
Start 9:25 powrót 14:55.
W końcu sezon ma się ku końcowi, a napierniczam dzień w dzień :D.
Dzisiaj obudziłem się o 7 i czegoś mi brakowało. Systemem Alpejskim siadłem do stołu i przez 1,5h maksowałem śniadanie. Wychyliłem nos za okno i postanowiłem polecieć na 10 do Pasikurowic pozwolić się urwać :D.
Z domu wyleciałem coś za późno i musiałem ponaginać, aby wyrobić się na 10. W zasadzie prawie bez przeszkód. Może poza jedną na skrzyżowaniu przy galerii Dominikańskiej wyprzedził mnie ziomek skoczyłem sobie za nim zjeżdżam na pas w lewo i przed samymi światłami ziomek sie ocknął kierownice w lewo i drzwiami kierowcy we mnie :D. Odbiłem się od niego urwałem mu lusterko ręką, zwyzywałem i jeszcze na zielonym zdążyłem skręcić :). Całe szczęście, że nic się nie stało, bo bym miał przez debila, który od dzisiaj będzie patrzył w lusterka sezon zimowy z głowy i musiałbym się przerzucić na szachy.
Droga od Wrocławia dłużyła się niby z wiatrem, ale coś musiał kręcić bo piłowałem niemal cały czas w 4 strefie. Kadencja cały czas 96-104rpm. Ładna rozgrzewka :D. Jakiś taki zasmarkany wpadam na miejsce spotkań i deja vu znowu nikogo nie ma. Zagotowałem się, ale pozwoliło mi to zrobić założenia treningowe.
Polegały one na tym żeby możliwie trzymać 96+rpm, a podjazdy miękko atakować w górze strefy 4 przy co najmniej 100rpm.
Poleciałem na Skarszyn, Piersno, Cerekwice. Każdy z tych podjazdów co najmniej 53-23 i 100-100+rpm, które musiało być choćbym miał się zagotować. Dopiero pod koniec Cerekwicy musiałem na chwilę 26 zrzucić, ale miałem już w głowie Trzebnicę i nie chciałem tam w 5 strefie wpadać :D.
Dzisiaj na północ od Wrocławia istna rozpusta, Święto Sadów w Trzebnicy, Święto Karpia w Rudzie Żmigrodzkiej i gdzieś w okolicy jeszcze Święto Lasu xD. Do tego zawody w łowieniu karpi w Rudzie Sułowskiej i Maraton rowerowy ze Żmigrodu do Rudy Żmigrodzkiej. Do tego maraton we Wrocławiu. Normalnie każdy mógł coś dla siebie znaleźć.
Stała ekipa o 11 startuje z rynku. Jak powiedziałem, że dalej mi licznik nie działa od Liczyrzepy to się tylko przeżegnali, bo wiedzieli, że będę jechał wg RPE, a nie prędkości peletoniku xD. W planach odwiedzenie Rudy Sułowskiej i piwo w Rudzie Żmigrodzkiej. Plany przypadły mi do gustu to nie mogłem odmówić te propozycji. Do Sułowa znaną wszystkim trasą maratonu trzebnickiego. Wszyscy jadą kulturalnie w parach szmery bajery, aż przychodzi kolej, abym poprowadził z partnerem ten bajzel i nagle... Droga stoi przede mną otworem jak morze martwe przed Mojżeszem. Kompan z boku już siedzi mi na kole, a szerszenie w szyku bojowym jeden za drugim czekają aż się karuzela zacznie kręcić xD. Nie mogłem zawieźć oczekiwań dwa ząbki w górę i zabawy z kadencją część dalsza. Biłem się ze sobą, aby te 100rpm było. HR 176->186. Po kilkunastu minutach jak zszedłem ze zmiany patrzę, a tu siedzi mi na kole 7 osób. Fajnie to znaczyło, że szerszenie chciały dzisiaj trochę powalczyć. Zszedłem na chwilę ze zmiany. Znowu wskakuję i ponownie na kadencji i flirtując z 5 strefą lecę kolejne kilka minut mocniej. Po tych dwóch zmianach trochę popuściliśmy tempo. Mi to bardzo odpowiadało. Jak wychodziłem na czoło bawiłem się z kadencją. Bawiłem ponieważ te zmiany przypadły na drogę do Sułowa i z Rudy sułowskiej do Niezgody. Nawierzchnia zła, a później wręcz fatalna.
Po chwilowym postoju w Rudzie Sułowskiej uciekamy w drogę powrotną. Odcinek z Olszy do Niezgody zapamiętam na długo. Cały przeprowadziłem nas na przodzie. Treningowo super. Nawierzchnia co najwyżej tak dobra jak w Gruszeczce :D. Całość przeorałem w rytmie między 96-102 rpm. Ciut pod górą i dzisiaj pod wiatr, ponoć te 33 trzymałem. Nieźle się tam wyrąbałem, a rower tylko skrzypiał. Jak pisałem treningowo super, ale żeby specjalnie tam wracać? Nigdy!
Po tej przygodzie w Rudzie Żmigrodzkiej wypiliśmy po piwku i w spokojnej atmosferze do Trzebnicy. Żartowałem. Szerszenie ten odcinek przeorały przeokrutnie. Każdy jak schodził ze zmiany był fioletowy ze zmęczenia. Fajny odcinek pod górę i często jak i dzisiaj pod wiatr. Też przypadły mi 3 zmiany.
Miałem w głowie słowa Ojca Dyrektora, że choćby skały srały w Nowym Dworze na tablicy jest kreska xD. Kombinowałem jak koń pod górę, ale na 1,5km przed kreską prowadziłem peletonik... nie wiem jak to się stało :). Postanowiłem powalczyć ten ostatni raz w tym roku o tablicę ciut odpuściłem (do 90%...) i na kadencji nas rozbujałem, na 300m przed 2+1 ząbki w górę i ogień. Zafurczało i udało się :).
Od Trzebnicy bez wody postanowiłem jechać spokojnie główną coby nie bić pustych kilometrów bez przedniej przerzutki, którą rozwaliłem w drobny mak... (muszę kupić nowe okienko). Miałem stanąć, gdzieś po drodze po picie, ale ledwie na chwilę się zamyśliłem i byłem już we Wrocławiu. Mimo, że do Wrocławia było miękko to wiatr w twarz i kadencji co najmniej 90rpm (do 100) sprawił, że większość trasy przejechałem na granicy 1 i 2 strefy. Zamiast zrobić rozjazd.
Wnioski:
- tętno przy tym sposobie jazdy jest nieporównywalnie wyższe jak przy jeździe w kadencji 80-90. Za to zmęczenie/zakwaszenie organizmu nie daje o sobie tak bardzo znać, a ze wrzuceniem 2-3 ząbków wyżej i depnięciem nie ma problemu.
- przy wysokiej kadencji organizm wpadając w rytm jest mniej podatny na nierówności terenu i nierówności wynikające ze stanu nawierzchni. Jak rytm spadał ze 102 na 94-96 nic się nie działo. Jakby mi z 86 spadł na 78 byłaby katastrofa i zacząłbym przepychać xD.
- puls średni wysoki, ale to za sprawą dyspozycji dnia i nowego bodźca treningowego i kręcącego wiatru :).
- o dziwo cały dystans przejechałem na poza śniadaniem na 1 chałwie i 2,5 litrze płynów (woda z odrobiną miodu + 1l coli + piwo). Czyli nie dostarczyłem do organizmu za dużo kJ :)
- czuć już zimno jesienny wiatr. Bardzo źle się jeździ w takich warunkach
Strefy
3 40m30s
4 44m30s
5 10m20s
Reszta to 1i2 z przewagą tej pierwszej, ale jest to złudne bo większość tego czasu przejechałem w zakresie tętna 145-157, czyli zwyczajnie na granicy.
Uwaga dzień po:
- po wczorajszej zabawie na wysokiej jak dla mnie kadencji dzisiaj budzę się prawie wypoczęty, nogi nie bolą, jest fajnie :)
- DST 109.00km
- Czas 03:45
- VAVG 29.07km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening z chorobą Filipińską w tle
Środa, 5 września 2012 · dodano: 05.09.2012 | Komentarze 3
Jako, że wczoraj postanowiłem zachorować i poza załatwieniem kilku spraw polecieć przy okazji na trening przed zbliżającą się Liczyrzepą.
Celem najgłówniejszym dzisiejszego wypadu była przejażdżka i zobaczenie czy umiem jeszcze podjeżdżać po 3 tygodniach leżenia na rowerze. Wszystko miało się zamknąć w czasie jakie planuję ukończyć wyścig z tą różnicą, że miało coś słabiej jak na wyścigu. Miało być 4:10-4:20 wyszło 3:45 też może być :).
Start 12:20 z Dzierżoniowa i na początek rozgrzewka w 2 strefie + do tego lanie, sranie i jedzenie, czyli standard.
Wojaże rozpoczynam od przełęczy Walimskiej. Poszło całkiem sprawnie bez szaleństw (2/3 przejechałem części zasadniczej na 178-182BPM ^^). Jakaś ta moc jest :). Na górze przypomniałem sobie, że zjadłem na śniadanie tylko trochę płatków, a raczej przypomniał mi, o tym mój żołądek. Co zrobić wszamałem wszystko co miałem. W planach było bezsensowne trzepanie podjazdów do bólu i co by się sprawdzić przed wyścigiem. Na szczycie postawiłem jednak na turystykę i uciekam na Walim (tak tak po tej kostce...).
Gdzieś w głowie mi siedziała informacja, że Przełącz sokola od Walimia ma momentami 10-11% chyba to jednak nie prawda, ale idąc głosem mych myśli obieram kierunek na ów podjazd. To znaczy zdaje mi się, że obieram, bo skręciłem w zupełnie inną stronę :D. Tak oto krajoznawczo wybrałem się w kierunku Wałbrzycha pozwiedzać okoliczne szlaki. Droga nie powiem jak na standardy dróg po tej stronie gór sowich wyśmienity! :).
Pobujałem się tak chwilę, założyłem sobie, że jak będzie płasko lub lekko pod górkę to zrobię chwilę tempówki i tak ona ciągnęła się przez ładnych kilkanaście kilometrów z momentami wytchnienia na zjazdach. Przerażała mnie tylko zbliżająca się wielkimi krokami Nowa Ruda i jej dziury. Panicznie zacząłem się rozglądać, gdzie ta Sokola i znalazłem!
Nowo poznany podjazd bardzo przyjaźnie piął się w górę przy swoich 2-3% nawet nie było jak wskoczyć na wyższą strefę pulsu. Na szczęście końcówka lekko uszczypnęła i troszkę musiałem z siebie dać, aby wmłynkować (80rpm też uważam za młynek :P) się na górę. Sokola zdobyta! To zjeżdżam w stronę Walimia i rozglądam się, gdzie te 11% chyba sobie poszło. Dojechałem jeszcze do Walimia, aby zobaczyć, gdzie musiałem skręcić co by nie błądzić w przyszłości ^^ i nawrót. Chyba coś tam było pod koniec na rzeczy, bo musiałem powalczyć z górą przy 26 z tyłu 70rpm i 13 na budziku ;D, ale dosłownie przez 200m nie ma po co tu wracać przereklamowany podjazd.
Z Sokolej pozostał mi deser do zrobienia. Jugowską najpierw wykańczam od strony Jugowic. Na tych dziurach nawet rytmu porządnego nie da się złapać :), gdzieś po drodze znajduję strumyk nabieram wody, aby mieć trudniej pod górę i wykańczam podjazd. Myślę sobie jeszcze tylko zjedziesz, wjedziesz, zjedziesz i do domu. Zachęciło mnie to.
Na dole na rozstaju dróg startuję. Cel był jasny wjechać na szczyj i nie zobaczyć 1 z przodu :D. Początek płaski to i nawet 3jka się pojawiła. Później najstromszy fragment. Uf udało się chociaż 20,5km/h wyglądało groźnie. Na początku wypłaszczenia zaczyna mi burczeć w brzuch, tętno spada ze 180 na 176, nogi nie chcą pracować. Chyba paliwo się skończyło. Tak jeszcze walczę ze sobą przez prawie 1,5km bijąc się o te 20km/h, ale w końcu jak zobaczyłem co się dzieje i że tam gdzie powinno być 22 jest w bólach 20,5 odpuszczam i dostojnie wtaczam się na szczyt. Prędkość spokojna 17-18km/h na szczycie melduję się po 28min 12sec. Może być. Przeszło mi jeszcze tylko przez myśl, że i tak dużo na tej jednej bajaderce przejechałem :). Zsunąłem się na dół i rozjazdowo pomknąłem do samochodu. Gdzie zaważyłem, że zapomniałem i karty i pieniędzy... przez co wracałem głodny do domu katastrofa.
Średnia z rozgrzewki i treningu
162BPM 81% i max 182 91%.
W 4i5 strefie odpowiednio 1h21min i 3min :). Reszta to kolejno 2 1 i 3 strefa po 40 40 30 min
Rozjazd (zjazd z Jugowskiej + rozjazd) wysoko, ale pod wiatr i nie chciałem się głodny toczyć 25km/h. 133 67%Hrmax całość w 1 strefie.
Wnioski:
- jak na pierwszą wycieczkę w góry od miesiąca może być :)
- dużo przyjemności zrobiła mi eksploracja nowych terenów. Miłe uczucie przy takim wypaleniu treningowym
- Hrśr ciut za wysokie. ale to już dyspozycja dnia zaważyła, ja podczas jazdy czułem się bardzo dobrze. Może poza podjazdem pod Jugowską.
- pora na wyciszenie od treningów i pobawienie się przez jakiś czas w innej piaskownicy. Może jakieś sztuki kopane i uderzane :D.
- w sobotę start o 7:00 konieczna jest odzież termiczna! Normalnie było mi zimno na zjazdach.
- jak poleżałem na sam koniec na ławce na Jugowskiej 10minut. To od razu się pozastawałem. Bardzo źle mi się po tym rokręcało. Unikać przestojów na treningu i odpoczynek musi być już po treningu.
- DST 25.00km
- Czas 00:50
- VAVG 30.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozgrzewka + rozjazd
Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 02.09.2012 | Komentarze 0
Rozgrzewki zdecydowanie więcej, bo po wyścigu byłem w takim szoku po niedoborach tlenu, że zrąbałem Piotrka za to, że ten mi zajechał, a w rzeczywistości mogłem go ominąć z prawej :D.
Rozgrzewka 22km
Rozjazd 3km
- DST 66.00km
- Czas 02:00
- VAVG 33.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
TT trening przed zawonią
Środa, 29 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 3
Troszkę pesymistycznie podszedłem do treningu. Czułem jeszcze plecy. Bałem się o puls i złą "dietę" w ostatnich dniach. Ogólny brak energii.
W planach polecieć w czterech pętlę czasówki w Zawonii i w zależności od dyspozycji poprawka i zrobienie pełnego dystansu czasówki.
Rozgrzewka i od razu puls szaleje. Tempa nie ma na blacie 83% :D. Musiałem zrobić przepalenie i na pierwszej zmarszczce od razu 94%. Noga zapiekła i odpuściłem dociągnięcie do szczytu. Walka na zjeździe lekko do Piersna z akcentem na podjeździe. Niestety chłopaki mi odjechali i musieli czekać :P.
Start z Zawoni.
Plan 1 kółko na zmianach 85-87%, aby nie przesadzić, a na drugim miała nas ponieść fantazja :).
Pod Ludgierzowice zaczyna Piotrek, ale widzę, że idzie za mocno i niestety po zmianie odpada na podjeździe. Podobny los czeka Tomka, który po mocnej zmianie co prawda łapie koło, ale przed szczytem nie wytrzymuje tempa i puszcza koło. Szkoda, że nie zauważyliśmy za w czasu tego. Mogliśmy pojechać w 3, a tek w dwóch z minuty na minutę napędzając się z doszliśmy do tempa wyścigowego.
Na pierwszym kółku, które w mojej głowie było kółkiem jedynym. Niemal się wyjechał. Dawałem długie mocne (zdecydowanie za mocne zmiany). Tętno na kole schodziło poniżej 89-90% dopiero po minucie :). Na czubie robiłem wszystko na co mnie było stać dzisiaj. Na dojeździe do Zawonii jedziemy wolniej. Uważałem, że to preludium krótkiego rozjazdu, a tu oświadczenie Piotrka, jeszcze jedno kółko.
Zakwaszony startuję pod Ludgierzowice i jakoś spada mi w połowie górki motywacja. Piotrek podciąga nas na szczyt dając mi reprymendę, abym nie jechał na betonowym przełożeniu:P. Zjazd skręt i jeszcze jedna zmarszczka. Na niej już zacząłem wracać do siebie, ale dopiero od szczytu wróciłem w odpowiedni rytm.
Droga jak po sznurku zaraz po nawrocie w Czeszowie daję słabszą zmianę chcąc mieć więcej siły w Grochowej na zmarszczkach. Niepotrzebnie, ale dużo tutaj nie straciliśmy.
Na koniec jeszcze mały test na tolerancję laktatu. Ogień na podjeździe i od razu po nim bączek w do mety. Tętno na tym odcinku cały czas 91-93-91-92-93-94% :).
Czas minuta dziewięć i 52sec (bez dosłownie 200metrów, ponieważ zaczęliśmy pierwsze kółko kawałeczek za zakrętem :).
Rozjazd. Ciężko mi się rozmawiało w drodze pod Piersno
Wnioski:
- najintensywniejsza godzina treningu w tym roku :)
Hrśr 177 (89%) Hrmax 187 (94%)
Z pamięci:
3 strefa:12min
4 strefa:32min
5 strefa:26min
- jechało mi się świetnie z moim kompanem. Upragnione chwile wytchnienia na kole + jazda cały czas w rytmie na czubie. Nie było chwili zamieszania/wytrącenia może poza punktem start meta i nieobstawionymi skrzyżowaniami (siła wyższa).
- głupi brak jazdy przez dwa dni + pobolewające plecy delikatnie wpłynęły na moją dyspozycję na samym początku treningu. Jak widać przy tak intensywnych przelotach liczy się nawet to czy kupę robisz regularnie :).
- uważam, że przy pełnej rozgrzewce, kompletnym stroju (kask) i odpowiednim nastawieniu oraz rozłożeniu sił minuta dziewięć jest do złamania. Mniej może być już ciężko :).
- problemy z miarowym oddychaniem miałem dopiero od 93%Hrmax. Poprawił mi się ten parametr, ale jeszcze do ideału daleko :).
Jeżeli kumpel nie potwierdzi gotowości na Niedzielę (są niestety znikome szanse, że pojedziemy razem). To niestety szukam Partnera na wycieczkę, który ma nastawienie na minutę osiem i można wówczas popuścić wodzę fantazji :).
- DST 12.00km
- Czas 00:30
- VAVG 24.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozgrzewka + rozjazd
Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 0
.
- DST 30.00km
- Czas 01:00
- VAVG 30.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Leciutko po pracy
Piątek, 24 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 0
Do pracy i po pracy, aby tylko się przewietrzyć.
- DST 50.00km
- Czas 01:30
- VAVG 33.33km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozruszanie nogi
Czwartek, 23 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 0
Dzisiaj się trochę wahałem czy zrobić mocniejszy akcent w postaci, krótkiego iTT i rozjazdu czy przejechać się w drugiej strefie i zrobić kilka krótkich mocniejszych akcentów. Pomysł drugi bardziej przypadł mi do gustu i po pracy spokojnie popedałowałem po okolicach Ząbkowic atakując każdą górkę jaką napotkałem :).