Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi marathonrider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 18954.70 kilometrów w tym 184.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marathonrider.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Trening outdoor

Dystans całkowity:14295.34 km (w terenie 171.00 km; 1.20%)
Czas w ruchu:545:42
Średnia prędkość:26.20 km/h
Maksymalna prędkość:72.97 km/h
Maks. tętno maksymalne:194 (97 %)
Maks. tętno średnie:172 (86 %)
Liczba aktywności:183
Średnio na aktywność:78.12 km i 2h 58m
Więcej statystyk
  • DST 36.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 27.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakami czasówek Blizanowickich

Poniedziałek, 27 maja 2013 · dodano: 28.05.2013 | Komentarze 0

Wypad z Marcinem na pogaduchy i krótkie przepalenie organizmu, aby zobaczyć czy przy właściwej intensywności nic nie dusi nic nie strzyka.

Wykonałem tylko dwa takie akcenty po 2 i 4 minuty. Reszta możliwie spokojnie. Na tyle na ile pozwalała jazda pod wiatr :). Dzisiaj czułem zmęczenie mięśni, ale juz to które jest mi dobrze znane i to które lubię. Zwyczajne po wyścigowe. Nie było mdlenia nóg i duszenia w klatce :).

Zmęczenie po niedzieli odczuwalne. Jestem już zwyczajnie ogólnie zmęczony. Ten tydzień wobec tego bardzo ulgowo, bo i są cele na weekend :). Chciałbym wypaść możliwie najlepiej bez względu na wynik, który jest dla mnie zwyczajnie zagadką.

Fajnie, bo pojadę pierwszy raz w życiu bez obciążenia. Czysta głowa i koncentracja :).

Brak zapisu treningu.


Kategoria Trening outdoor


  • DST 95.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 33.53km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

E + M

Środa, 22 maja 2013 · dodano: 23.05.2013 | Komentarze 0

Środowy wypad z paczką na wzgórza trzebnickie. Na kole jazda wytrzymałościowa. Na zmianach 3 strefa. Podjazdy robione w 3->4 strefie.
Intensywniejsza zabawa zaczęłam się pod wyjazdu z Trzebnicy. Najpierw markowana ucieczka na hopce wyjazdowej :P. Kilka zmiana do Zawoni i premia w Skotnikach.
Chłopaki stwierdzili, że fajnie, abym poprowadził podjazd. Po czym napoprawiali mnie na wypłaszczeniu. Ostatecznie wpadłem na tablicę 3ci nie będąc w stanie za bardzo odpowiedzieć na atak.
Spokojnie do Siedlec. Miało być rozprowadzenie na tablice, ale szyki pokrzyżowała na kolizja i auto postawione w poprzek drogi. Niestety nie miałem dzisiaj przyspieszenia i bardzo wolno nas rozkręcałem po ominięciu wypadku. W efekcie z rozprowadzenia nic nie wyszło.
Rozjazd równie krótki jak rozgrzewka.

Wnioski:
- niestety dalej ciągle zmęczony. Dodatkowo ponownie pojawił się efekt skaczącego pulsu na początku treningu
- mimo, że puls w miarę reagował to, gdy osiągałem 4 strefę zwyczajnie mnie odcinało. Bardzo niepokojące, bo to jeszcze nie ten pułap przy którym normalnie zapala mi się czerwona lampka. Nie było jednak tak źle jak w niedzielę, ale daleko do świeżości. Bardzo daleko.
- brakowało nóg przy przyspieszeniu, czyli brakowało mocy chwilowej, która wiąże się z dużym wysiłkiem
- ekonomia jazdy w zasadzie bez zarzutu
- czas odpocząć

- rower po serwisie sztywny i skrzypi dopiero jak go doginam na maxa :P

Czwartek bardzo luźno.
Piątek jeżeli będę się dobrze czuł to krótko pobawię się mocą. Pewnie seria 5x5 po 12-18 ruchów w skoku.
Sobota tabata + króciutko luźno

Leszno raczej przejadę zamiast je prześcigać się :).


Kategoria Trening outdoor


  • DST 82.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 29.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazd, rozgrzewka, powrót

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 1

Startując z domu widziałem, że dzisiaj nie poszaleję. Łzy w oczach, na liczniku 30km/h, a ze mnie się leje jak dz..ce w czasie okresu. Zwyczajnie byłem zmęczony na maxa po minionym tygodniu. Na wyjeździe z Wrocławia łapię grupkę z Harfy i szkoda, że nie poleciałem z nimi do końca, bo jazda w "kokonie" bardzo mi służyła. Z drugiej strony choć trochę pobudziłem organizm.
Nie było kompletnie chęci na przepalenie pod tradycyjne zmarszczki do Skarszyna, za głuchowem i do trzebnicy. Zero chęci na ściganie.
Cieszy chyba osiągnięty Vmax na zjeździe do Trzebnicy 61,5km/h :P chyba jeszcze tyle nie zrobiłem tutaj. Bez pokręcania, ale się poskładałem. Choć wiem co myśli o takim poskładaniu Piotrek, który takich jak ja wciąga jedną dziurką :D.

Objazd trasy i na zmarszczce jak chciałem sobie zaciągnąć kontrolnie to mi się słabo zrobiło i głowa zaczęła boleć... lało się ze mnie i głowa mówiła nie jeźdź.

Powrót do domu to ciche dziękowanie chłopakom za to, że pozwolili mi jechać na kole. Jak wyszedłem na zmianę w parze z Tomkiem to po kilometrze zszedłem, bo normalnie nie mogłem. Dla mnie było za mocno jak na powrót. Jeszcze Pan Lesław mnie podbudował mówiąc, że forma musi spadać, bo widział, że strzeliłem :).

Ps. 3km przed domem wbiło mi się szkło w oponę... rower dzisiaj jechał jak ja :). Bez powietrza...




Kategoria Trening outdoor


  • DST 76.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 27.64km/h
  • HRmax 185 ( 91%)
  • HRavg 142 ( 70%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"interwały"

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 0

Rozgrzewka na Psiaka i z Psiaka do Pasi.
Do Prababki dwa przepalenia i reszta spokojnie w rytmie 72-78% Hrmax.
Prababka pierwsza seria 5 reps.
powtórzenia w zamierzeniu od najsłabszego do najmocniejszego. Wg mnie udało się to w 100%. Nie jestem pewny czy 4te powtórzenie udało się zrobić odpowiednio mocno.
Odpoczynek zbliżony do pracy.
5 minut przerwy.
Prababka druga seria
1 powtózenie ok
2-3 chcąc zrobić mocniej - robiłem, ale brakowało mnie na ostatnich 50 metrach
Po tym musiałem niestety odpocząć ok 3min.
Ostygłem i ostatnie zamierzone powtórzenie zrobiłem o ząbek za nisko. Piotrek odjechał mi na 10m w trakcie, a ja zanotowałem najmniejsze obciążenie treningowe (puls również zanotowałem najniższy). Wniosek czas kończyć tą nierówną walkę.
Wytrzymałościowo do Pasi z już prawie tradycyjnym sprintem na "białą" w Pasi.
Brakowało 1-2 osób, aby wpaść z pompą i trzeba było kalkulować, aby intensywność narastała.

Wnioski:
- po wczorajszym SSD xD dzisiaj całkiem dobrze się czułem
- Prababka za krótka i za stroma, aby na niej dobrze dobrać obciążenie (uważam, że mało popularny podjazd ze Złotowa do Ludgierzowic jest znacznie lepszy na 2-3 minutowe powtórzenia ma od 4-7% nachylenia i jest wystarczająco długi ok. 1,5km)
- 1 seria zrobiona dobrze, w drugiej starczyło mnie na 3 powtórzenia i to by było na tyle
- po chwili odpoczynku kręciło się całkiem dobrze, a na finiszu organizm jeszcze się rozpędzał :)
- rozjazd pod wiatr trochę wysoko ;)


Kategoria Trening outdoor


  • DST 72.70km
  • Czas 02:16
  • VAVG 32.07km/h
  • HRavg 125 ( 61%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dogorywka

Piątek, 17 maja 2013 · dodano: 17.05.2013 | Komentarze 0

Już sam nie wiem. Nogi nie zmęczone, ale takie bez mocy. Tętno kozak niby kozak. Zero kadencji. Może to ten (często)boczny wiatr tak wpływa na moje samopoczucie.
Jeszcze naczytałem się o skokach pulsu na początku treningu jako o symptomie przetrenowania i masz Ci babo placek. Dzisiaj się coś takiego pojawiło...

Jutro zobaczę jak się będzie zachowywał organizm.


Kategoria Trening outdoor


  • DST 128.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 32.00km/h
  • HRmax 158 ( 77%)
  • HRavg 135 ( 66%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mistrzowski wytop

Środa, 15 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 0

To taki żart :P.
Rano z nastawieniem wytrzymałościowym.
Po południu pierwsza część wytrzymałość druga ciut lżej.
Puls dzisiaj nisko.


Kategoria Trening outdoor


  • DST 55.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 31.43km/h
  • HRmax 184 ( 90%)
  • HRavg 145 ( 71%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test koła

Środa, 8 maja 2013 · dodano: 08.05.2013 | Komentarze 0

Trening bez treningu. Brak konkretnych zadań. Cel przejechać się miękko i w miarę możliwości zrobić kilka szybszych sekcji na kole przygotowanym przez Piotrka :).
Myślałem, że nogi są wypoczęte po poprzednim tygodniu. Jednak podczas prób wejście w 4 strefę doskwierało mi bardzo duże zaognienie. Mam nadzieję, że jutro dam radę zrobić już właściwy trening, ponieważ będzie on w zasadzie jedynym w tym tygodniu przed Radkowem. Bardzo obawiam się tego tygodnia, ponieważ trochę walczę ze zmęczeniem, a samo przygotowanie do wyścigu przebiega nie tak jak zazwyczaj.

Po rozbujaniu dobrze trzyma prędkość. Trzeba delikatnie popracować na przyleganiem osłon do szprych i będzie cacy. Na najniższym przełożeniu łańcuch lekko obciera o osłonę, ale nie będę wykorzystywał tego ustawienia na TT.


Kategoria Trening outdoor


  • DST 10.00km
  • Czas 00:26
  • VAVG 23.08km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka i rozjazd

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 05.05.2013 | Komentarze 0


Kategoria Trening outdoor


  • DST 77.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 25.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hill Camp

Sobota, 4 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 0

Wczoraj sąsiad hucznie obchodził urodziny. Efektem było zaśnięcie dopiero ok 1 nad ranem. Pobudka 7 i mocno niewyspany i niezregenerowany walczę z rowerem i ciuchami, aby stawić się na 8:20 na miejsce spotkania. Z małym opóźnieniem wyjeżdżamy w skład ja i dwóch Piotrków do Pieszyc skąd mieliśmy przeprowadzić ekspresowy podjazdowy trening. W planie były 4 powtórzenia pod Jugowską. Tak, aby zamknąć się w ca. 2h pracy :).
Na miejscu zastajemy świetną pogodę to i nastroje były bardzo dobre. Kilka minut przy autach i już powoli zmierzamy na miejsce skąd zwyczajowo rozpoczynamy podjazd pod Jugowską.
I
Tutaj celem było podjechanie podjazdu w tempie powiedzmy rozgrzewkowym. Nie mam niestety wykresu pulsu, ponieważ pasek na pierś do garmina mi się, gdzieś zagubał (już odnalazł w pralce...), a wysłużony Polar potrzebuje dobrych 20stu minut, aby złapać pierwszy oddech. Początek spokojnie, od kopnięcia wchodzę w rytm, przy którym powiedzmy noga dobrze wchodzi w trening. Zmęczenie dniem wczorajszym powoli przechodzi jednak na 4 km przed szczytem, gdy sobie przypomniałem o pulsometrze (udało się go odpalić) ten pokazał tętno 163bpm. Jasne było dla mnie, że w obecnej dyspozycji przy tym tempie powinienem mieć ca 170-172bpm.
Wniosek: gdzieś tam odzywa się we mnie zmęczenie, które powoli narasta od środy.
Do ostatniego kilometra utrzymuję obciążenie i ostatnie 2 pięćsetki to lekkie podkręcenie najpierw na poziom 169bpm i na wykończeniu ->172bpm.
Efekt: niby rozgrzewka niby podmęczony, ale wystartowałem od małego rekordu 27m32s (9,6km).
Zjazd z dokręceniem na stromszych fragmentach i na wypłaszczeniu już lżej.
II
Tutaj postanowiłem się zagiąć i sprawdzić na ile mnie w obecnym czasie stać :).
Od niemal początku wbijam 173-174 bpm i takie obciążenie trzymam do ostatniego kilometra podjazdu. Zmęczenie nie pozwala mi momentami utrzymać właściwego rytmu przy wybranym przełożeniu. Do tego zaatakowałem w blokach może połowę uszczypnięć, gdzie w planie było podciąganie, gdzie się da. Na świeżości powinno być lepiej i nie powinienem tak skakać po przełożeniach. Na ostatnim kilometrze podciągnąłem intensywność i leciałem w okolicach 178-179bpm.
Muszę z zadowoleniem przyznać, że mimo palenia w nogach wchodziłem w te głupie bloki (zabrakło tego kompletnie na Trzebnicy). Efekt bardzo zadowalający i prawie idealny.
26m8s (9,6km).
Na początku sezonu rzuciłem trochę na wiatr słowa, że mogę podjechać ten podjazd w czasie mniejszym jak 26m i dzisiaj sobie to udowodniłem. Na odpowiednich kołach i wypoczęty te 9s muszę wciągnąć nosem.
Niemniej jednak ten podjazd kosztował mnie dużo. Zjazd bez dokręcania i Piotrek R. uciekł mi gdzieś hen hen.
III
Tutaj cel w głowie, aby pojechać na 27m. Po poprzednim powtórzeniu i wyraźnym zmęczeniu to takie małe wyzwanie. Z kilku powodów:
- małe szanse, aby jechał ten podjazd w rytmie z przed chwili. Nie byłem już wstanie jechać na zadanym przełożeniu, natomiast niższe pozwala mi wjechać w czasie ok 27m30-40s. Jedyna szansa to zaginanie się jak dzik na ukłuciach czego przy rozgrzewce nie robiłem
- jw. zmęczenie
- w przednim kole zostało z 4-5bar (menda gdzieś ma mikro przebicie :()

Piotrek zjechał na dół i od razu nawrócił. Stał się takim małym podświadomym celem/motywatorem. Start bardzo ciężki najwolniejszy ze wszystkich, a tętno oparło się o 158bpm i ani drgnie. Pomyślałem, że będzie porażka, ale widzę Piotra A. Pomógł mi bardzo dzięki temu, bo zmusiłem organizm do wejścia w okolice 168bpm, a pierwsze kopnięcie przeorałem za tym razem najszybciej spośród wszystkich powtórzeń. Walcząc tak z obciążeniem co chwilę zrzucając/wrzucając przełożenia, wstając na kilka sekund podciągałem intensywność, która gdzieś w oparła się o te 168bpm.
Jak w końcu doszedłem Piotrka i zobaczyłem ,że chce trochę powalczyć to i głowę udało się oszukać. Wskoczyłem na 172bmp i wyczyniając różne dziwne figury na rowerze starałem się jak wykorzystać każdą rezerwę jaka mi się w danym momencie skumulowała. Piotrek do tego widziałem jechał fajnie w rytmie przez to obawiałem się, że zepnie się na ostatnie 500m i mnie pyknie. Dodatkowa motywacja podziałała i po kilku niekoleżeńskich wybrykach oderwałem się i poprułem co sił do góry. Nogi były już bardzo zaognione, a intensywność na chwilę spadłą do 170bpm w zasadzie 2,5km jechałem na takim obciążeniu. Ostatnie 500m to rozpaczliwe wykończenie i przy 174bpm wpadam na szczyt.
Efekt 27m02s (9,6km). Normalnie perfekcja w czasie, ale styl w jakim go pokonałem pozostawia sporo do życzenia. Tylko świadomość, że jest to trening sprawiła, że tak go pokonałem. Normalnie poszedłbym pewnie na 27:40 i był równie zadowolony.
Małe dojście do siebie na górze zjazd do źródełka i w dół za chłopakami. Wstyd się przyznać, ale obaj zjeżdżają lepiej ode mnie, ale dzięki temu ten zjazd wykonałem najmocniej i w zasadzie nie straciłem do nich więcej jak 400m co dla mnie jest takim mały sukcesem. Na wypłaszczeniu chciałem ich trochę przewentylować. Odpaliłem, ale jak po chwili zobaczyłem Piotr A. wyprzedzającego mnie z lewej to się przeżegnałem i pokornie zjechałem za chłopakami do punktu zbornego.
Na dole szybkie pompowanie koła i zamiast robić Jugowską po raz czwarty postanowiliśmy odwiedzić Walimską. Podjazd krótszy, ale i posiada stromsze sekcje.
Plan był niewymagający miałem wjechać w rytmie z obciążeniem coś wyższym jak to na rozgrzewce. Takie udane wykończenie treningu. Wszystko szło dobrze nawet na stromszym fragmencie udało mi się dobrać odpowiednie obciążenie, ale "duch Jugowskiej" się obraził i przednie koło odmówiło posłuszeństwa. Kilka rozpaczliwych prób pompowania koła i niestety pozostało zjechać na dół z opuszczoną głową. Fragment kostki niestety musiałem przepchać, a resztę się przetoczyć, ponieważ w zasadzie jechałem na feldze:(.
Masakrycznie głodny wpadłem do auta zjadłem co było i pomknąłem do Wrocławia, W momencie kupowania ciastek w sklepie zjechali do Wrocławia chłopaki i udało się oddać pompkę dzięki Cukier :).

Wykres z Garmina trochę nakombinowany, ponieważ się trochę nim bawiłem i wychodzi to tak jak widać na załączonym obrazku.
Wykresu pulsu brak :(
Dodatkowo mały rzut z gpsies

Już dzisiaj byłem zmęczony jutro w Mikstacie będę tylko asystował chłopakom w ściganiu, bo nie zostało mnie za wiele :).





Kategoria Trening outdoor


  • DST 20.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 30.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka i rozjazd

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 04.05.2013 | Komentarze 0

.


Kategoria Trening outdoor