Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi marathonrider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 18954.70 kilometrów w tym 184.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marathonrider.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:2294.50 km (w terenie 6.00 km; 0.26%)
Czas w ruchu:93:12
Średnia prędkość:24.62 km/h
Maks. tętno maksymalne:181 (91 %)
Maks. tętno średnie:158 (79 %)
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:109.26 km i 4h 26m
Więcej statystyk
  • DST 128.50km
  • Czas 05:50
  • VAVG 22.03km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 6

Środa, 13 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 145.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 19.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 4

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 144.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 21.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 3

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 0




  • DST 115.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 20.29km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 2

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 2

Dzień drugi naszej wyprawy z jednej strony był dla nas totalnie nieudany z drugiej natomiast był lekcją pokory. Wstajemy, pakujemy się, śniadanie i tart dopiero po 10:30. Zdecydowanie za późno do tego deszczowa atmosfera bardzo obniżała morale.
Dzisiaj znowu startuję z przyczepką, a droga od samego początku pnie się regularnie w górę. Nachylenie było niewielki, ale czasami potrafiło przytrzymać.
Tego dnia zdarzyło nam się popełnić jeden z większych błędów podczas wyprawy. Dojeżdżając do Airolo zamiast poświęcić chwilę czasu na poszukanie sklepu postanawiamy jechać dalej. Jak się później okazało Szwajcarzy w soboty mają otwarte sklepy tylko do 14stej, a zjedzenie czegoś w restauracjach poza wyznaczonymi godzinami jest niemożliwe.
Po przepedałowaniu przeszło 73km i przeszło 1000m w pionie oddaje przyczepkę. Głodni szukamy posiłku jednak bezowocne dwugodzinne poszukiwania zakończone zostały zakupem dwóch ciastek, na których pedałowaliśmy do samego końca.
Na 84km znowu przypinam przyczepkę i niestety popełniam duży błąd. Jadę zbyt mocno i zbyt siłowo cały czas na poziomie 84-86% Hrmax. Po 3,5km zniechęcony staję, aby przekazać przyczepkę. Jak się okazałą dociągnąłem przyczepkę do granicy stromizny i gdyby nie głowa to spokojnie wjechałbym na szczyt. To była dla mnie duża lekcja pokory oraz informacja, że bez umiejętnego rozkładania sił wyjazd nie okaże się dla mnie nie tylko pożyteczny, ale dodatkowo wpłynie na mnie wręcz negatywnie.

Małym sukcesem było zdobycie pierwszej przełęczy Passo della Novena, ale sposób w jaki osiągnęliśmy cel oraz poświęcony na to czas pozostawiły sporo do życzenia.
Po zjeździe ze szczytu posiłek i przy zebraniu się do ataku na drugą przełęcz następuje konsternacja. Brak chęci połączony z szybko pogarszającą się pogodą sprawił, że zaczęliśmy szukać noclegu po zaledwie 110km jazdy. Piotrek i Tomek znaleźli nocleg w pobliskiej miejscowości, a my z Marcinem poruszeni programami Bear'a Grylls'a postanowiliśmy wyspać się w opuszczonym budynku wyciągu narciarskiego. Udaje nam się znaleźć pledy, odpalić światło i kaloryfer. Dzięki czemu wieczór spędziliśmy w komfortowych i ciepłych warunkach. Noc upłynęła na chrupaniu surowego makaronu :).
Podsumowanie dnia: niewiele kilometrów, mało przewyższeń i dużo elementów do poprawy. Na szczęście udało się wyciągnąć wnioski.

http://www.gpsies.com/map.do;jsessionid=53CB398957F22C6F1BBCAF807107697C?fileId=rpmxfwuswetyorqs




  • DST 145.00km
  • Czas 05:50
  • VAVG 24.86km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alpy 2012 dzień 1

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 1

Przylot na lotnisko po czym ślamazarne składanie rowerów i atak na Milan. Nasze plany zweryfikował ruch w aglomeracji Mediolanu, który był normalnie nie do zniesienia. Poza tym wątpliwości spotengowała przyczepka, którą miałem zaszczyt ciągnąć podczas pierwszego etapu. Nazwana później dżdżownicą oraz galaretą wprowadzała w ruch wibracyjny cały rower.
Po kilku kilometrach stajemy i głowimy się jak poprawić sterowność systemu. Zaciskam mocniej szybkozamykacz, a chłopaki możliwie obniżają środek ciężkości. Pomogło! Co prawda brakowało pewności siebie, ale było zdecydowanie lepiej. Po 10 kilometrach wyprawy pierwsza pana Tomka DAMN! Chwila konsternacji przeanalizowanie trasy, na której co chwile gubiliśmy azymut i w drogę. Po początkowej tremie trasa do Lecco poszła sprawnie. Chociaż trzeba przyznać, że lekko nie było! Duży ruch samochodowy, walka z przyczepką i brak pokory wobec niej na trasie sprawił, że jechałem cały czas w strefie 3 do 4. Zdecydowanie za mocno po 100+ kilometrach zmęczony oddają przyczepkę i rozkoszuję się lekkością jaką otrzymałem w zamian. Na trasie Lugano - Bellizona wielu kolarzy. Jak się okazałą co poniektórzy z nich to zawodnicy startujący następnego dnia w czasówce TdS ze startem w Lugano! Fajna sprawa :).
Tego dnia również pierwszy podjazd co prawda tylko na 556m, ale przyczepka pokazała pazur i zapowiedziała nam, że będzie elementem osobnej historii. Po podjeździe chyba najszybszy zjazd wyjazdu. Niestety z braku licznik nawet nie próbowałem pobijać chłopaków, którzy z lubością rozpływali się w prędkościach na granicy 80km/h.
Dzień zakończyliśmy w kameralnej miejscowości w jak się okazało jednym z najtańszych noclegów podczas wyprawy. Przeszło 38ChF ze śniadaniem okazało się później istnym rarytasem :).

http://www.gpsies.com/map.do;jsessionid=78FD05828A4427BB41F90E0930FCE7F8?fileId=lnnmynedheetxjih




  • DST 1.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 0.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

siłownia

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 0

plecy + barki + brzuch + łydki
standard 10 serii na plecy, 8 na barki, 5 na brzuch i 4 na łydki.

Jutro wyjazd w alpy :)


Kategoria Trening indoor


  • DST 65.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 32.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wypad z ziomami z DSR

Wtorek, 5 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 0

Wypad w spokojnej atmosferze kilka mocniejszych akcentów. Bardziej na zaliczenie kilku km jak w celu rozbudowy jakiejś konkretnej "cechy kolarskiej". Gdyby nie tempówka przez 30 minut i kilka skoków interwałowych trening byłby bez historii :).


Kategoria Trening outdoor


  • DST 1.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 0.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siownia

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 0

Klatka piersiowa + biceps + triceps + brzuch
9 serii na klatkę
po 5 serii na biceps i triceps
6 serii na brzuch




  • DST 105.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 28.64km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spokojna jazda regeneracyjna

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 0

Spokojna jazda z grupą sympatyków kolarstwa z Wrocławia. Oklepana trasa do sobótki. Większość czasu na kole i spokojnie odpoczywałem po wczorajszym. W trakcie wyprawy 2x"pana" przy drugim razie mocno dobiłem i scentrowałem przednie koło. Niestety zdarza się.


Kategoria Trening outdoor


  • DST 245.00km
  • Czas 08:30
  • VAVG 28.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sprawdzian przed alpami

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 1

Początek nas zaskoczył podjazdem. Bez rozgrzewki wszystkim skoczyły pulsy ponad założone ramy :). Pół godzinki kręcenia i już wszystko wróciło do normy. Droga do kudowy bardzo spokojna. Trasa z wiatrem i tylko nieliczne zmarszczki powodowały, że oczy się otwierały i okazywało się, że nie wyleguję się jeszcze w łóżku :). Posiłek w kudowie i pierwszy podjazd pod zieleniec.
Odcinek na DK8 przejechany spokojnie z oczątku sekcja 3% przeszła w 4-5%. Zawijas w kierunku zieleńca i rozpoczyna się orka 10% na dystansie 2km. Udało się tutaj powstrzymać wodze fantazji i mimo zbyt wysokiego pulsu jak na dana intensywność udało się spokojnie wjechać na górę. Chwila czekania na Piotrka i droga w kierunku przełęczy Spalonej. Niestety zrażony świadomością odbycia wycieczki przełęczą Chujową z uporem maniaka uciekałem jak najdalej od niej i przez to również minąłem właściwy zjazd na Spaloną i nadrobiliśmy kilka kilometrów. Po drodze "pana" i mam za swoje, że nie posłuchałem Marcina.
W Bystrzyca krótka nasiadów na jedzenie i atak na Puchaczówkę. Podjazd z sekcjami 8-10% dał się we znaki. Brakuje, w tym roku wyjazdów w góry. Wpadam na szczyt totalnie ślamazarnie bez impetu i siadam zmęczony oczekując Piotrka.
Potem już tylko zjazd do Stronia odwiedziny w Javorniku i wyniszczająca podróż do Ziębic. Niesieni nadzieją zdążenia na wcześniejszy pociąg wyciągnęliśmy z siebie całą energię, a ostatnie kilometry to walka z głową. Udało się pokazać charakter, ale pociąg odjechał wcześniej niż myśleliśmy. Wg naszych wyliczeń wpadliśmy na peron just in time.
Udany wypad.

http://www.gpsies.com/map.do;jsessionid=B14DC5BEF4ED8362C8AEC132C14BA817?fileId=xxpowvllvrrqkoun


Kategoria Trening outdoor