Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi marathonrider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 18954.70 kilometrów w tym 184.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marathonrider.bikestats.pl
  • DST 163.50km
  • Czas 05:15
  • VAVG 31.14km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

E2 + wyścig + dogorywka + E1/2

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 2

W tytule to tak na szybko. Rano nie mogłem usiedzieć na tyłku i o 9:00 poleciałem na rower. Mając w głowie trening o 11stej postanowiłem pojechać wytrzymałość w kierunku Oleśnicy tak, aby na start stawić się wmiarę wypoczętym. Noga niestety kręciła co zaowocowało wyższą niż zakładałem intensywnością. Wyszła z tego zabawa w 2 strefie z kilkoma akcentami w trzeciej. Już bez zbędnego podkręcania pod wiatr i na podjazdach, które same w sobie robiły swoje.
Wyszła z tej zabawy całkiem fajna zabawa.
51,5km 1h43m Hravg 161 (79%) Hrmax 178 (87%) jednym słowem zacnie.



Druga część zabawy była tym czego do końca się nie spodziewałem. Tempo długimi okresami wyścigowe. Tylko momentami chłopaki odpuszczali w drodze do Krośnic trochę sobie pofolgowałem i starałem się jechać w okolicach czuba, a zaciąg pod górkę w Krośnicach opłaciłem Hrmaxem i odpuszczeniem koła na ostatnich metrach, gdybym wiedział, że później będzie siku i sklep to bym się z chłopakami wgramolił W przerwie tętno nie bardzo chciało zejść poniżej 140-145bpm. Już byłem nieźle zakwaszony, a po starcie poczułem, że jestem na granicy łapania skurczy. SUPER!
Na powrocie z początku chłopaki się rozkręcali, a ja postanowiłem raczej pomaruderować z tyłu. W pewnym momencie poszedł ogień i już nie było fajnie :D.
Poszły dwa "bloki" na chwilę przerwane luźnym tempem. Pod koniec mojej obecności w peletoniku niestety wyczerpałą się bateria Realnie jechałem jeszcze ca 4 minuty czyli dobiłem z chłopakami do 80km i w zasadzie nie do końca wiem czemu puściłem koło W głowie wykluł mi się pomysł z rozjazdem i powrotem pociągiem. Z tym rozjazdem to nie był dobry pomysł (o czym później), a na dodatek aby było śmieszniej chłopaki odpuścili 2 może 3 km dalej i maruderując dojechałem do nich. Zacnie jak na początek sezonu. Takie wiosenne przepalenie.

80km 2h18m Hravg 170(83%) Hrmax 186 (91%)

Jak widać nie było piekła, ale mi jak na początek sezonu i te 91% dały w kość. W pierwszej części skoki tętna na zmianach i ostatni na zaciągu na podjeździe.
W drugiej na mocniejszych podjazdach i przy jeździe na rantach Tu już nie prowadziłem.



Po odpuszczeniu koła (dziwnym sposobem w tym samym momencie puściły koło jeszcze 2 osoby?). Może rzeczywiście byłą tutaj jakaś kulminacja.
Tempo spadło strasznie, ale podejrzewam po reakcji organizmu, że przez to, że było pod wiatr tętno szalało gdzieś w granicy 170bpm +-3uderzenia. Głupie było to, że jak doszedłem chłopaków to postanowiłem jechać swoim tempem, a nie ciut mocniejszym ich. Zmęczenie byłoby pewnie porównywalne, a w nagrodę nieźle nawojowałem się z wiatrem. Wszytko przez to, że bałem się skurczy, które i tak mnie nie ominęły.
Te 7 kilometrów "rozjazdu" jechałem podejrzewam dobre 20minut. W trakcie dołączył do mnie Arek również nieźle umordowany i zachęcony powrotem pociągiem, a nie zakwaszaniem się pod wiatr do Wrocławia.
Niestety pociąg uciekł, a kolejny dopiero za 1,5h. Co pozostało robić. Jednak pozostało. Arek zaoferował pomoc transportową w postaci swojej uroczej partnerki (przepraszam jeżeli pomylę, ale tlenu do głowy za wiele nie dochodziło) Adrianny :). Był mały haczyk polecieliśmy na spotkanie w kierunku Wrocławia obierając azymut na Pasikurowice.

Na stacji kolejowej złapały mnie takie skurcze, że szok Oba dwugłowe i lewy czworogłowy. Coś pięknego. Pierwszy raz w tym roku. Wniosek prosty
Adrianna na tyle dała nam czasu na rozjazd, że udało nam się zrobić wszystkie podjazdy aż do skarszyna. Tempo na prawdę spokojnie i nawet udało mi się dojść do siebie.
Organizm się odkwasił w dużym stopniu. Objawy skurczowe zniknęły, a tętno zdecydowanie obniżyło się :). Nawet przez drobny moment pomyślałem, że możnaby popedałować do domu Głupi byłem :D.

Po zapakowaniu się do auta prawie usnąłem od nadmiaru cukry z napoju, który kupiłem w sklepie oraz ciepła jakie panowało w aucie Coś pięknego :)
11km 26minut Tętno na tym odcinku oceniam na 150-160. Było naprawdę relaksacyjne.

Wyrzuciłem się na psiaku, gdzie pożegnałem sprawców całego zamieszania i korzystając z azymutu poleciałem do domu. Tempo powiedzmy żwawe. Nie był to klasyczny rozjazd (tętno uważam 145-160), ale trochę mi się spieszyło.
14km 28minut

Nazbierało się tego...: 163,5km w czasie ca 5h15minut :)

I tak oto wpadłem do domu ok. 15:30 :).

Wnioski później jak je wymyślę.

Ps. Przepraszam za brak zdjęć, ale czasu nie było aparatu wyciągnąć ;).


Kategoria Trening outdoor



Komentarze
merxin
| 09:10 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj Jak to nie było czasu wyciągnąć aparatu? :P
chris90accent
| 21:10 niedziela, 17 marca 2013 | linkuj Fajne masz te samoloty :). Dziś było naprawdę mocno, szczególnie przy tym wietrze (ranty), ale widac, ze troszkę sie woziłes :).

Zauważyłem, ze forma u ciebie jest. Do następnego.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa opnal
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]