Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi marathonrider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 18954.70 kilometrów w tym 184.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marathonrider.bikestats.pl
  • DST 144.00km
  • Czas 04:40
  • VAVG 30.86km/h
  • HRmax 186 ( 91%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

E2 E2 M4 E2/M1 E2

Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 0

Od rana walczyłem z sobą i rozdarty między treningiem w piwnicy i marznięciem na dworze nie potrafiłem wybrać. W końcu padło na trening na dworze. Wybór jedyny słuszny, ale musiałem się do tego przekonywać :).

Do Pasikurowic wytrzymałościowo chociaż momentami pod wiatr z uwagi na opóźniony start musiałem kilka razy podciągnąć tętno do 3 strefy. Wyszła z tego bardzo fajna rozgrzewka.

Na miejscu zbiórki ok 15osób. W tym wszyscy, na których liczyłem. Obawiałem się, że od początku pójdzie gaz i będzie trzeba wybierać między wytrzymałością indywidualnie, a jazdą w grupie. Okazało się, że dzisiaj wszyscy przynajmniej w pierwszej części treningu mieli w planie zrobienie wytrzymałości dzięki czemu w drodze do Milicza przez Trzebnicę i Sułów wszystko szło zgodnie z planem.
Po nawrocie tempo mocno skoczyło. Z początku nie chciałem za bardzo kręcić się w czubie, bo chciałem zobaczyć jak zareaguje organizm. Nie było łatwo, ale nie zakwaszałem się nadmiernie. Przez co w drugiej części przesunąłem się bardziej do przodu i kręciłem się w okolicy 2-4 miejsca Coś poprowadziłem, ale to były tylko akcenty. Wyszło w tej części kilka tempówek, kilka skoków, nieśmiałe zaciągi. Widać chłopaki są mocne.
W Trzebnicy odbijamy na Zawonię i przed Ludgierzowicami na wykończeniu podjazdu dzielimy się na dwie grupki, które zjechały się przed samą Zawonią. W momencie kiedy doszliśmy chłopaków z przodu. Oderwałem się od grupy i już spokojniej swoim tempem zacząłem przemieszczać się do domu.
Niestety wyczerpała się chwilę wcześniej bateria w garminie... ale do Pasi jechałem jeszcze w 3 strefie, od starałem się jechać równo bez podciągania na granicy drugiej i trzeciej strefy.
W mieście już spokojniej, ale kąśliwy wiatr podbijał mi tętno. Mimo niższej intensywności na pewno walczyłem raczej w drugiej strefie.

Dzisiaj z jednej strony nie było takiego ognia jak ostatnio, ale i też ja czułem się lepiej. Jednak jednym jest jazda w grupie, a drugim prowadzenie grupy. Trochę brakuje, aby zrobić kilka wartościowych zmian na czubie :). Mamy koniec marca jestem dobry myśli. Teraz trzeba mądrze pojeździć, aby nie zagotować organizmu i walczyć ze zmęczeniem jak w ostatnim roku :(.




i mapka od Pasi:


Ps. Podłapałem czyjś pomiar mocy i rytmu. To niestety nie moje ;).
Ps2. Waga rano 77,7kg, ale chyba nie dojadłem wczoraj, bo źle spałem, obudziłem się głodnawy i zmęczony :(. W zasadzie tyle samo ważyłem po treningu.


Kategoria Trening outdoor



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wator
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]