Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi marathonrider z miasteczka Wrocław. Mam przejechane 18954.70 kilometrów w tym 184.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marathonrider.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:668.18 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:51:46
Średnia prędkość:13.16 km/h
Maks. tętno maksymalne:193 (97 %)
Maks. tętno średnie:182 (91 %)
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:26.73 km i 1h 59m
Więcej statystyk
  • DST 1.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 0.57km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponudziłem się

Czwartek, 20 września 2012 · dodano: 20.09.2012 | Komentarze 0

Trochę zaburzona regeneracja.
25 minut z tętnem 55->65%Hrmax
30 minut jazdy w tętnie 62->75% Hrmax
15minut jazdy 60->65% Hrmax
15 minut 68-78% Hrmax
5 minut 78->(164bm)82% Hrmax
15minut 65->50% Hrmax

Trening polegał na liniowym wzroście intensywności i po osiągnięciu wartości granicznej wyciszeniu do minimalnej. Poza elementami regeneracyjnymi, gdzie jechałem w widełkach tętna w miarę dowolnie bez planu. Całość robiona w przy RPM 100-110++ momentami wchodziłem na 120++. Jedynie moment jazdy 78->82% imitujący podjazd przejechany przy kadencji 90-100rpm.
Trochę się wynudziłem, ale brakuje mi motywacji wziąć dupę w troki i wyjść na dwór.


Kategoria Trening indoor


  • DST 1.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 0.40km/h
  • HRmax 191 ( 96%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wytrzymałość szybkościowa + Tabata na rowerze

Środa, 19 września 2012 · dodano: 20.09.2012 | Komentarze 0

Pierwsza godzinka spokojnie
15 min rozgrzewka do 65%Hrmax
30minut zabawy w 2-3 strefie na wysokiej kadencji
5 minut wyciszenia
10 minut ponownego rozkręcenia

Tabata przy kadencji na poziomie 115-125RPM.
Tętno na koniec odpowiednio:
180(90%) 184(92%) 185 186 187 188 189 191(96%)
Fajnie wyszło, bo po każdych 20sec pracy wbijał się 1bpm więcej, ale uważam, że była jeszcze pewna rezerwa. RPM w każdej serii bardzo porównywalny, co serię ciut ciut mocniej skręcałem obciążenie, aby wyczuć optymalny punkt pracy. Udało mi się to dopiero w 6-8 serii.
Dochodziłem do siebie po tym dobre 5 minut.
Życie po Tabacie nie było już takie samo.
10 minut rozkręcenia i 5 czterominutowych "podjazdów" na wysokiej kadencji (90+RPM) prz Hr 82->90%Hrmax po czym wyciszenie minuta i ponowienia. Po piątej serii odcięło mi moc totalnie.
Rozjazd 5 minut
Siłownia
5 serii na łydki + 3 na brzuch
na salę i 15 minut rozjazdu. Zszedłem min do 57% Hrmax. Organizm za nic na świecie nie chciał się uspokoić po otrzymanej dawce atrakcji.
Hrśr 158 (79%) bez 20minut rozjazdu.


Kategoria Trening indoor


  • DST 155.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 31.00km/h
  • HRmax 191 ( 96%)
  • HRavg 155 ( 78%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miałem odpoczywać, ...

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 2

Start 9:25 powrót 14:55.
W końcu sezon ma się ku końcowi, a napierniczam dzień w dzień :D.
Dzisiaj obudziłem się o 7 i czegoś mi brakowało. Systemem Alpejskim siadłem do stołu i przez 1,5h maksowałem śniadanie. Wychyliłem nos za okno i postanowiłem polecieć na 10 do Pasikurowic pozwolić się urwać :D.
Z domu wyleciałem coś za późno i musiałem ponaginać, aby wyrobić się na 10. W zasadzie prawie bez przeszkód. Może poza jedną na skrzyżowaniu przy galerii Dominikańskiej wyprzedził mnie ziomek skoczyłem sobie za nim zjeżdżam na pas w lewo i przed samymi światłami ziomek sie ocknął kierownice w lewo i drzwiami kierowcy we mnie :D. Odbiłem się od niego urwałem mu lusterko ręką, zwyzywałem i jeszcze na zielonym zdążyłem skręcić :). Całe szczęście, że nic się nie stało, bo bym miał przez debila, który od dzisiaj będzie patrzył w lusterka sezon zimowy z głowy i musiałbym się przerzucić na szachy.
Droga od Wrocławia dłużyła się niby z wiatrem, ale coś musiał kręcić bo piłowałem niemal cały czas w 4 strefie. Kadencja cały czas 96-104rpm. Ładna rozgrzewka :D. Jakiś taki zasmarkany wpadam na miejsce spotkań i deja vu znowu nikogo nie ma. Zagotowałem się, ale pozwoliło mi to zrobić założenia treningowe.
Polegały one na tym żeby możliwie trzymać 96+rpm, a podjazdy miękko atakować w górze strefy 4 przy co najmniej 100rpm.
Poleciałem na Skarszyn, Piersno, Cerekwice. Każdy z tych podjazdów co najmniej 53-23 i 100-100+rpm, które musiało być choćbym miał się zagotować. Dopiero pod koniec Cerekwicy musiałem na chwilę 26 zrzucić, ale miałem już w głowie Trzebnicę i nie chciałem tam w 5 strefie wpadać :D.
Dzisiaj na północ od Wrocławia istna rozpusta, Święto Sadów w Trzebnicy, Święto Karpia w Rudzie Żmigrodzkiej i gdzieś w okolicy jeszcze Święto Lasu xD. Do tego zawody w łowieniu karpi w Rudzie Sułowskiej i Maraton rowerowy ze Żmigrodu do Rudy Żmigrodzkiej. Do tego maraton we Wrocławiu. Normalnie każdy mógł coś dla siebie znaleźć.
Stała ekipa o 11 startuje z rynku. Jak powiedziałem, że dalej mi licznik nie działa od Liczyrzepy to się tylko przeżegnali, bo wiedzieli, że będę jechał wg RPE, a nie prędkości peletoniku xD. W planach odwiedzenie Rudy Sułowskiej i piwo w Rudzie Żmigrodzkiej. Plany przypadły mi do gustu to nie mogłem odmówić te propozycji. Do Sułowa znaną wszystkim trasą maratonu trzebnickiego. Wszyscy jadą kulturalnie w parach szmery bajery, aż przychodzi kolej, abym poprowadził z partnerem ten bajzel i nagle... Droga stoi przede mną otworem jak morze martwe przed Mojżeszem. Kompan z boku już siedzi mi na kole, a szerszenie w szyku bojowym jeden za drugim czekają aż się karuzela zacznie kręcić xD. Nie mogłem zawieźć oczekiwań dwa ząbki w górę i zabawy z kadencją część dalsza. Biłem się ze sobą, aby te 100rpm było. HR 176->186. Po kilkunastu minutach jak zszedłem ze zmiany patrzę, a tu siedzi mi na kole 7 osób. Fajnie to znaczyło, że szerszenie chciały dzisiaj trochę powalczyć. Zszedłem na chwilę ze zmiany. Znowu wskakuję i ponownie na kadencji i flirtując z 5 strefą lecę kolejne kilka minut mocniej. Po tych dwóch zmianach trochę popuściliśmy tempo. Mi to bardzo odpowiadało. Jak wychodziłem na czoło bawiłem się z kadencją. Bawiłem ponieważ te zmiany przypadły na drogę do Sułowa i z Rudy sułowskiej do Niezgody. Nawierzchnia zła, a później wręcz fatalna.
Po chwilowym postoju w Rudzie Sułowskiej uciekamy w drogę powrotną. Odcinek z Olszy do Niezgody zapamiętam na długo. Cały przeprowadziłem nas na przodzie. Treningowo super. Nawierzchnia co najwyżej tak dobra jak w Gruszeczce :D. Całość przeorałem w rytmie między 96-102 rpm. Ciut pod górą i dzisiaj pod wiatr, ponoć te 33 trzymałem. Nieźle się tam wyrąbałem, a rower tylko skrzypiał. Jak pisałem treningowo super, ale żeby specjalnie tam wracać? Nigdy!
Po tej przygodzie w Rudzie Żmigrodzkiej wypiliśmy po piwku i w spokojnej atmosferze do Trzebnicy. Żartowałem. Szerszenie ten odcinek przeorały przeokrutnie. Każdy jak schodził ze zmiany był fioletowy ze zmęczenia. Fajny odcinek pod górę i często jak i dzisiaj pod wiatr. Też przypadły mi 3 zmiany.
Miałem w głowie słowa Ojca Dyrektora, że choćby skały srały w Nowym Dworze na tablicy jest kreska xD. Kombinowałem jak koń pod górę, ale na 1,5km przed kreską prowadziłem peletonik... nie wiem jak to się stało :). Postanowiłem powalczyć ten ostatni raz w tym roku o tablicę ciut odpuściłem (do 90%...) i na kadencji nas rozbujałem, na 300m przed 2+1 ząbki w górę i ogień. Zafurczało i udało się :).
Od Trzebnicy bez wody postanowiłem jechać spokojnie główną coby nie bić pustych kilometrów bez przedniej przerzutki, którą rozwaliłem w drobny mak... (muszę kupić nowe okienko). Miałem stanąć, gdzieś po drodze po picie, ale ledwie na chwilę się zamyśliłem i byłem już we Wrocławiu. Mimo, że do Wrocławia było miękko to wiatr w twarz i kadencji co najmniej 90rpm (do 100) sprawił, że większość trasy przejechałem na granicy 1 i 2 strefy. Zamiast zrobić rozjazd.

Wnioski:
- tętno przy tym sposobie jazdy jest nieporównywalnie wyższe jak przy jeździe w kadencji 80-90. Za to zmęczenie/zakwaszenie organizmu nie daje o sobie tak bardzo znać, a ze wrzuceniem 2-3 ząbków wyżej i depnięciem nie ma problemu.
- przy wysokiej kadencji organizm wpadając w rytm jest mniej podatny na nierówności terenu i nierówności wynikające ze stanu nawierzchni. Jak rytm spadał ze 102 na 94-96 nic się nie działo. Jakby mi z 86 spadł na 78 byłaby katastrofa i zacząłbym przepychać xD.
- puls średni wysoki, ale to za sprawą dyspozycji dnia i nowego bodźca treningowego i kręcącego wiatru :).
- o dziwo cały dystans przejechałem na poza śniadaniem na 1 chałwie i 2,5 litrze płynów (woda z odrobiną miodu + 1l coli + piwo). Czyli nie dostarczyłem do organizmu za dużo kJ :)
- czuć już zimno jesienny wiatr. Bardzo źle się jeździ w takich warunkach
Strefy
3 40m30s
4 44m30s
5 10m20s
Reszta to 1i2 z przewagą tej pierwszej, ale jest to złudne bo większość tego czasu przejechałem w zakresie tętna 145-157, czyli zwyczajnie na granicy.

Uwaga dzień po:
- po wczorajszej zabawie na wysokiej jak dla mnie kadencji dzisiaj budzę się prawie wypoczęty, nogi nie bolą, jest fajnie :)


Kategoria Trening outdoor


  • DST 1.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 0.38km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wytrzymałość

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 0

Jako, że pogoda, a przede wszystkim temperatura nie zachęcała do jazdy na dworze przebimbałem dzień na jeżdżeniu po sklepach i załatwianiu innych przyziemnych rzecz :D. Siadłem o 16 i zaczęło mi się nudzić toteż spakowałem się i do FA coś pokręcić.
30 minut lekko w 1 strefie przy kadencji 90+ i na salę.
5 serii na łydki
6 serii na brzuch
Rozpoczynamy jako, że zapomniałem pulsometru, pasek z FA był niepotrzebny, bo projektor, gdzieś zniknął. Pomyślałem, że zrobię wstępniaka przed przyszłorocznym sezonem przygotowawczym. 1:45 i całość na wysokiej kadencji.
Elementy płaskie robiłem na 110-110+rpm
Elementy "podjazdowe" w siodle: na 90+
W blokach starałem się te 90 trzymać, a jak dało radę robić 90+
Momentami czułem, że wchodziłem z tętnem pod 80%, ale w zasadzie dzięki dobremu 15minutowemu rozjazdowi wyszedłem bardzo wypoczęty.

Opis bez ładu i składu, ale tak wyglądał trening. Trochę posiedziałem, trochę poskakałem. Robiłem to na co miałem ochotę. To co mi sprawiało radochę.

10 minut saumy + bicze i do domu


Kategoria Trening indoor


  • DST 1.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 0.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siłownia

Piątek, 14 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 0

Chwila kręcenia

5 serii na prostowniki pleców
10 serii na najszerszy pleców
7 serii na triceps
7 serii na biceps

na koniec nieudana Tabata (brak glikogenu + zmęczone nogi)
suwnica + 2x7kg
18 16 15 13 10 13 12 15
Trochę cienko, ale nie było dynamiki w nogach. Już na rozgrzewce czułem, że nie będzie sensacji. W zasadzie nie tyle się zmęczyłem i wrzuciłem wysokie tętno, co nawalczyłem z paleniem nóg. Widać to po ilości powtórzeń. Na otarcie łez :).|


Kategoria Trening indoor


  • DST 1.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 0.57km/h
  • HRmax 189 ( 95%)
  • HRavg 150 ( 75%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótki akcent

Czwartek, 13 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 0

Nie miałem dzisiaj konkretnego planu na trening. Tylko tyle, abym się nie zapędził za mocno i miał siły na weekend.
Poudawałem, więc na spinningu, że podjeżdżam ~:).
10 minut rozgrzewki +110rpm 130-142BPM. Puls dzisiaj jeszcze trochę leżał po wtorku.
30 minut symulacji podjazdu. Pierwsze 10spokojnie Hravg 162(81%) 90-100rpm, drugie 10 kadencja ok. 90rpm, HR 172-174, ostatnie 10 minut poniosła mnie fantazja i zdecydowanie większe obciążenie ok.80rpm, mocno musiałem naciągać się nogą. BPM rosło z 178bmp do 189. Co chwilę dokręcając dosłownie ociupinkę, momentami wstając w bloki dla podkręcenia pulsu oraz przyzwyczajając nogi do nowego obciążenia. Znowu zrobiłem minutkę dwie za krótko. Można powiedzieć nie wykończyłem podjazdu. Było mocno, ciut za mocno.
10 minut lekko i chwila przerwy na banana i wymianę ludzi na sali.
Na rower 15 minut lekko w miarę liniowo65->75% Hrmax
i drugi podjazd zdecydowanie wyższa kadencja ++90rpm, tylko 15minut, puls 86-88%Hrmax. Czyli taki fajny prawdziwy rytm podjazdowy z ciągnięciem nogi i w ogóle. Bez wstawania w bloki i podbijania tętna.
5 minut wyciszenia
5 minut jazdy w wysokiej kadencji +130rpm przy pulsie 83-85% Hrmax
15 wyciszenia puls 68->65->58->52% nie chciało niżej zejść :P. Zmęczenie lekko dało o sobie znać.

Moje wstępne założenia treningowe na nowy sezon będą właśnie tak wyglądały:
W zimie po okresie rozkręcania (luty-marzec):
Waga 81 -> 75kg
Trenowanie podjazdów 88->91%Hrmax przy kadencji 90rpm (co by odpowiadało nachylaniu ok 5-6%)
Kilka tempówek 20-30minut przy 90->93% Hrmax i kadencji +100rpm
Na wiosnę (kwiecień-maj):
Dalsze katowanie podjazdów tylko już na dworze i sprawdzenie czy organizm opanował jazdę na takiej kadencji w terenie
Kilka treningów prawdziwie interwałowych

Reflekcja:
Chcę zdecydowanie więcej pobuszować w 5 strefie. Poznać rejony mojego organizmu, które na dobre odkryłem dopiero pod koniec sierpnia :). Uważam, że po dwóch latach kręcenia na tyle poznałem swój organizm, że mogę poeksperymentować z nim :).

Sauna bicze i do domu.


Kategoria Trening indoor


  • DST 1.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 0.46km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siłownia + E1 + regen

Środa, 12 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 0

5 minut lekko na rowerku (oj ciężkie nogi :P)
Siłownia klatka + barki + brzuch:
10 serii na klatkę
9 na barki
6 na brzuch
godzinka motywacyjnego kręcenia regeneracyjnego + kilka akcentów, gdzie zbliżałem się do granicy E1/E2 (74%Hrmax). Wysoka kadencja Hrśr 60% z wyciszeniem do 42%.


Kategoria Trening indoor


  • DST 1.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 0.57km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tempówka

Wtorek, 11 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 0

Coś ostatnio nie chce mi się robić długich treningów. Chyba czuję przesyt kręcenia, w tym roku. Do tego dochodzą kolejne przemyślenia.
Już kiedyś pisałem, o tym że na rowerze spinningowym ciężej osiągnąć wysoki poziom tętna ze względu na to, że przy dobrze ustawionym rowerze pracują tylko nogi (reszta jest nieruchoma) jednak o wiele łatwiej jest utrzymać jeden stały poziom wysiłku. Stąd bardzo fajnie robi się na takim rowerze wszelkiego rodzaju tempówki, testy, rozjazdy o! rozjazdy :).
To też wpadłem dzisiaj zrobić tempóweczke.
10 minut w 1 strefie
10 minut w drugiej strefie o hola :)
25 minut tempówki w dole strefy 4 ciągła jazda w tętnie 162 -> 164. W sumie nuda stała kadencja ~100rpm, stały wysiłek, trochę poudawałem jazdę w pozycji aero.
5 minut rozjazd i chwila na łyk wody, bo zajęcia się kończyły
Znowu na rower 5 minut rozkręcania
druga tempówka ta miała być mocniejsza 85-87% (170-174bpm)
wyszło jeszcze mocniej:
25 minut. Pierwsze 10 174->180bpm ostatnie 15minut 181->189bpm (91->95%Hrmax). Pierwsze 10 minut jechałem na ciut wyższym obciążeniu jak wcześniej ~100rpm, 10 minut + 1/4obrotu ~100rpm (tutaj było 91-92%Hrmax), ostatnie 5 minut + 1/4obrotu ~100rpm (tu rosło od 93 liniowo do 95%) i tak do psychicznego odcięcia.
Nogi kręciły bardzo fajnie, rytm nawet na moment nie był zaburzony, ale głowa już przy 95% nie chciała kręcić, zbierało mi się powoli na pawia i odpuściłem. Może szkoda, bo już dawno nie zmusiłem się do takiej jazdy na indoor cycling. Starałem się trzymać podczas jazdy pozycję aero.
30minut rozjazdu do wyciszenia na poziomie 75->65->55->50->47%Hrmax

Od razu szybka refleksja głowa jest bardzo ważna w kolarstwie i muszę wyłączyć racjonalne myślenie, strzelić kilka promiennych pawi i mieć kilka razy noc przed oczami, jeżeli chcę pójść jeszcze krok dalej, w tym amatorskim bajzlu.


Kategoria Trening indoor


  • DST 1.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 1.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

regen

Poniedziałek, 10 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 0

godzinka regeneracyjnej motywacyjnej jazdy :)


Kategoria Trening indoor


  • DST 122.00km
  • Czas 04:18
  • VAVG 28.37km/h
  • HRmax 189 ( 95%)
  • HRavg 173 ( 87%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Liczyrzepa - refleksji czar ze stratą dobrego imienia w tle :(.

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 5

Relacji nie będzie przynajmniej na ten moment, bo muszę najpierw wybielić swoje imię.

Wnioski:
- od pierwszego kilometra jechałem sam. Wydawało mi się, że będę miał 3 osoby, z którymi będę mógł popracować, ale wszystkie z niewyjaśnionych przyczyn pojechały za mną już po starcie.
- dwa razy pomyliłem lub nie mogłem zlokalizować trasy przez co straciłem spokojnie 3 minuty. Jak dla mnie skręt do Karpacza przez mostek był niedostatecznie oznaczony. Powiedzmy, że byłą tutaj moja wina, ale na szczycie w Karpaczu czekałem na kogokolwiek, aby ten ktoś pokazał mi trasę maratonu, ponieważ nie miała biec w dół, a skręcać. Nie wiem kiedy była informacja o zmianie trasy, ale na dzień przed nie było jej na stronie organizatora, a w dniu wyścigu (startowałem o 7:30 rano) nikt nie poinformował mnie o zmianie. SKANDAL! To powinno być GRUBYM CZERWONYM MAZAKIEM NAPISANE NA WIELKIEJ TABLICY.
- jazda samemu bardzo osłabiła moje odczucie jakości jazdy na podjazdach przez co nie zauważałem, że często jechałem na zbyt niskim przełożeniu
- przez odcinek od połowy podjazdu pod przełęcz Okraj do samej mety widziałem tylko jednego zawodnika, który niemal od razu odpadł z mojego koła jak go dogoniłem. Bardzo negatywnie wpłynęło to na moją psychikę. Dosłownie nikogo nie minąłem nikt nie mógł mnie dogonić istna AMBA.
- Ostatnie 55-60km (całość pod wiatr) jechałem non stop w 4 strefie. Zakwasiłem się niemiłosiernie. Straciłem bidon po drodze przez co odwodniony dojechałem do przełęczy Kowarskiej i odwodniony jechałem końcówkę wyscigu. Istny armagedon przypadków.
- 99,5% czasu spędziłem sam, a pozostałe 0,5% to zmiana kolegi z grupy, z którą startowałem i zmiana na kole, którą za mną pojechał i na której niestety został. Szkoda.
- od 94kilometra przestał działać mi licznik. Czujnik wpadł w szprychy na dziurze i przestał wysyłać sygnał. Próbowałem jechać według pulsu i kadencji. Jednak przez to, że byłem koszmarnie zmęczony i zakwaszony puls mnie oszukiwał. Bywało tak, że jechał Xkm/h przy kadencji 90 wrzucałem dwa ząbki i dalej miałem kadencje 90RPM. Nie muszę mówić o ile szybciej jechałem. Masakra organizm ze zmęczenia i odwodnienia wysyłał mi złe informacje, a ja bez sprzętu pomiarowego nie potrafiłem tego zweryfikować.
- uważam, że z jedną osobą, która dawałaby mi odpocząć na kole odcinek pod wiatr przejechałbym o niebo lepiej. Śmiem twierdzić, że mówię o 8-10minutach.
- średnie tętno z wyścigu to 87% (173bpm) max 95% (189bpm) osiągnięte jak wkurwiony po zgubieniu drogi na Karpacz minąłem kolegów (3 mocnych z grupy), którym odjechałem na starcie i minąłem na podjeździe jakby stali w miejscu. Jak zobaczyłem co robię zluzowałem, bo bym się sam wyciął z wyścigu tak jadąc.

Strefy:
1 5 minut
2 23 minuty
3 40 minut
4 2godziny 17minut (z tego przez niemal dwie godziny non stop jak jechałem ostatnie 55-60km sam pod wiatr)
5 53minuty (na podjazdach szczególnie pierwszym, na drodze głodu i na ostatnich kilometrach przed metą jak jechałem na maxa tego co mi zostało przy wielkim wkurzeniu, które towarzyszyło temu, że zawaliłem wyścig)

Jeszcze sporo wiedzy o moim organiźmie muszę nabyć, aby go poprawie stymulować podczas wyścigów :).

Wniosków pewnie będzie więcej, ale muszę ochłonąć.


NAJWAŻNIEJSZE NA KONIEC
Zostałem OSKARŻONY i zaocznie skazany za rzekome skrócenie trasy. STRACIŁEM jakikolwiek szacunek w oczach ludzi których lubię, szanuję, z którymi chcę się ścigać, bawić i pić piwo po wyścigu.
Najlepsze jest to, że druga osoba, która przyznała się do skrócenia trasy została ZDYSKWALIFIKOWANA ja mam natomiast przerobiony czas z 3:30 na czas, który zgadza się w zasadzie z moim odczytem z pulsometru. +- minuta, bo tyle wcześniej później odpaliłem pulsometr.
Podobno NIE da się zmienić czasu przejazdu zawodnika, a ja z 3:30 mam poprawiony na 4:18, a wynik ten musieli organizatorzy wymyślić, ponieważ teoretycznie mieli tylko czas 3:30.

Bardzo żałuję, że nie mogłem wyjaśnić sprawy na maratonie, ale o 12:30 jechałem już na ślub przyjaciela. Sprawę próbowałem załatwić telefonicznie przez kolegę z drużyny. Na telefonie zdecydowaliśmy, że na WŁASNĄ prośbę chcę zostać ZDYSKWALIFIKOWANY, aby maraton wygrał ten kto na to zasługuje, a sprawą mojego przejazdu i czasu przejazdu chciałem się zająć po powrocie z wesela. Jeszcze teraz mam w pamięci słowa przedstawiciela Ultimy, który powiedział, że jeżeli mnie teraz zdyskwalifikują, a później dadzą realny czas przejazdu to jak wypadną przed ludźmi. PYTAM SIĘ jak JA teraz wyglądam przed WAMI wszystkimi.

Reasumując kolarska braci za to, że WAS ponoć!!! wydymałem bez mydła dostałem w nagrodę nie dyskwalifikację i wyrzucenie z maratonu na zbity pysk, a realny wynik, który usadowił mnie, gdzieś w środku tabeli. Czas, który zgadza się z moimi danymi :(.

Efekt przez jeden głupi wyścig straciłem dobre Imię. W maratonach amatorskich to chyba wszystko co można stracić. Czy je odzyskam? Nie wiem.


Kategoria Wyścig